Nie jestem włosomaniaczką, ale chciałabym, żeby
wyglądały dobrze i były zdrowe. Ze względu na AZS, który u mnie umiejscowił się
na skórze głowy dokładnie dobieram kosmetyki, których mam używać. Nie jest tego
dużo, ponieważ wolę użyć za mało, niż za dużo i później mieć problemy.
Dodatkowo daje mi to możliwość łatwiejszego odkrycia, co mnie ewentualnie
uczula, ale mimo to nie stronie nadmiernie od kosmetyków, po prostu czytam
składy i odrzucam te produkty, które zawierają nieodpowiednie dla mnie
składniki.
Wszystkie moje
"włosowe" kosmetyki prezentują się tak:
Zacznę od produktów, których używam najczęściej:
Swoje kudełki myję co 2-3 dni w zależności od potrzeby (albo zaspania :P), za
każdym razem dwa razy nakładam szampon, żeby uzyskać jak najlepszy efekt, a
następnie używam odżywki. Włosy suszę suszarką, nie używam prostownicy czy lokówki. Zazwyczaj używam szamponów dla dzieci, bo są
najdelikatniejsze dla skóry, ale zdarzają mi się też te z gorszym składem. O produktach
Alterry do pielęgnacji włosów czytałam wiele pozytywnych recenzji, dlatego też zdecydowałam
się na szampon z biotyną i kofeiną dla osłabionych i przerzedzających się
włosów. Ma wprawdzie w składzie alkohol, ale nie robi mi krzywdy. Wręcz
przeciwnie jestem z niego bardzo zadowolona, włosy są miękkie i przyjemne w
dotyku, a skóra głowy ma się dobrze. Dodatkowo ma całkiem fajny zapach i dobrze
myje włosy.
Szampon przeciwłupieżowy Green Pharmacy z
dziegieciem brzozowym i cynkiem trafił do mnie ponieważ zdarzają mi się epizody
łupieżowe. Używałam go zaledwie 3 razy i wiem, że dobrze myje włosy (aż trzeszczą z czystości :P) dodatkowo
dając ukojenie skórze. Problem jest z jego zapachem - mi kojarzy się on z ropą,
oznacza to, że śmierdzi strasznie. Po umyciu czułam go na włosach jeszcze
następnego dnia. Używam go na zmianę z Alterrą, bo czasami ciężko jest mi
znieść jego zapach. Zamierzam jednak zużyć szampon do końca, ponieważ może
okazać się wybawieniem w problematycznych okresach.
Odżywka Kallos Serical, Crema al Latte to mój
ulubieniec od dawna. Pierwsze opakowanie dostaliśmy z moim M. od jego mamy i od
razu wpadłam po uszy. Odżywka pięknie pachnie, jak śmietankowy budyń, albo
gorące spienione mleko, jest gęsta, treściwa i... co najważniejsze - działa. A
działa rewelacyjnie, włoski są jedwabiście miękkie, delikatne, sypkie. Używam
jej od dawna i nie zamierzam zamienić na żadną inną (chociaż czasami mogą
zdarzyć mi się skoki w bok dla wypróbowania innych ;)).
Nie jestem zbyt systematyczna w olejowaniu włosów,
robię to średnio raz na tydzień. Oleje nakładam tylko na włosy zaczynając na
długości około 10 cm od skóry głowy. Najlepiej sprawdzają się u mnie mieszanki
olejów, dlatego trafiły do mnie olejki Alterry. Została mi tylko wersja z
brzozą i pomarańczą oraz z migdałami i papają. Lepiej działa ta druga wersja,
nawilża i nawet po większej ilości nie powoduje przetłuszczenia, co czasami
zdarza się w wypadku pierwszej. Czasami używam też oleju kokosowego, którego
nie ma na zdjęciu, ale niestety nie jest on odpowiedni dla mnie odpowiedni
(pewnie dlatego, że mam włosy o normalnej porowatości, co odkryłam dość
niedawno ;)).
Niestety moje włosy prezentują ostatnio wzmożone zaściełanie wszystkiego oprócz mojej głowy - wypadanie (przez stresss...), w związku z czym staram się im przeszkodzić i zachować na głowie. Nie mogę
niestety stosować kuracji z drożdżami, dlatego też zdecydowałam się na środki
zewnętrzne. Odżywek bez spłukiwania używam codziennie rano, a następnie układam
lub spinam włosy. Mgiełka wzmacniająca Radical jest już na wykończeniu i wiem,
że nie kupię jej ponownie, bo nie zauważyłam znaczącej poprawy. Zapach ziołowy,
ale potrafi powodować przetłuszczenie.
Wcierkę Farmony Jantar znają wszyscy. U mnie
sprawdziła się w połowie. W pierwszych dniach po użyciu zauważyłam to, że włosy
wyglądają lepiej - są dłużej świeże i nie oklapnięte. Po dwóch tygodniach
zauważyłam większą ilość baby hair, niestety nie zahamowała ona wypadania.
Janar ma uroczy zapach męskiej wody kolońskiej ;) Szczerze podoba mi się :) W
tej chwili używam obu odżywek łącznie, dzięki czemu uzyskuje lepsze rezultaty.
Dodatkowo zaczynam kurację Asystorem Hair, z czego zdam relację po zakończeniu.
Jak widać moja pielęgnacja włosów nie jest
imponująca, ale w moim przypadku wystarczająca. Pomimo przerzedzenia
spowodowanego nadmiernym wypadaniem, kudełki wyglądają na zdrowe, chociaż
zdarzają im się gorsze dni. Chciałabym pochwalić się posiadaniem tak pięknych
włosów jak Anwen czy Idalia, ale niestety czasmai ciężko mi je utrzymać w dobrej
kondycji ze względu na problemy ze skórą.
Ps. Włosy pokażę, gdy będą "czuły" się
lepiej ;)