Co chcielibyście zobaczyć w pierwszej kolejności?
Essie Resort 2014: Under The Twilight
Jestem bardzo spóźniona z tym postem. Wiem, pokornie chylę głowę i przepraszam Was bardzo. Bez zbędnych wstępów zapraszam na ostatnią odsłonę Resort 2014: Resort Fling Collection, czyli Po Zmierzchu, czy jak kto woli – Under The Twilight. Najciemniejszy i najmniej wiosenny lakier, w tej bądź co bądź wiosennej kolekcji.
Essie Resort 2014: Resort Fling
Następna część sagi o wiosennej kolekcji Essie. Tym razem na tapecie flagowy lakier kolekcji, czyli Resort Fling, czy jak mówi wujek Google: kurortowa uciecha ;)
Waniliowa Selma
Wczoraj na facebook’u pokazywałam zdjęcie opakowania prezentu, który dostałam w niedzielę w nocy. Byłam tak zmęczona, że nie zauważyłam takiej wielkiej torby stojącej na stole, dopiero mój M. powiedział mi, że coś na mnie czeka.
Essie Resort 2014: Find Me An Oasis
Znajdź mi oazę. Chyba spokoju. Ale od początku! Find Me An Oasis to lakier, który spotkał się z dużym zainteresowaniem w komentarzach pod postem o nowej kolekcji Resort 2014: Resort Fling Collection. W istocie jest to lakier interesujący, bo w ofercie żadnej z firm nie znalazłam tak pięknie rozbielonego błękitu. Znowu Essie zachwyca niepowtarzalnymi odcieniami.
Essie Resort 2014: Coctails&Coconuts
Pierwsza część sagi o wiosennej kolekcji Essie. Coctail&Coconuts, czy jak kto woli – koktajle i kokosy. Najbardziej elegancki odcień nude z całej kolekcji. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest jednym z najelegantszych ze wszystkich nudziaków, które miałam okazję testować.
Essie Resort 2014: Resort Fling Collection z Maani.pl
Stwierdziłam u siebie Essiemaniactwo zaawansowane. Niestety nie znaleziono na to jeszcze lekarstwa, dlatego muszę cierpieć i wzdychać do większości nowości wprowadzanych przez firmę. Tak było przypadku kolekcji wiosennej Resort 2014: Resort Fling Collection. A ponieważ w zeszłym roku spodobała mi się opcja zakupu kosteczek z mini lakierami, to i teraz skusiłam się na taką formę.
10 twarzy Lutego
Wydarzenie miesiąca
Zostałam inżynierem. Pisałam Wam o tym tutaj.
Kosmetyk kolorowy miesiąca
Ostatnie dwa tygodnie lutego byłam wolna od wszelkich obowiązków. W związku z tym miałam czas na zajęcie się domem rodziną i własnym zdrowiem. A że jedyne miejsca, gdzie się pojawiałam to sklepy i siłownia, nie potrzebowałam zbyt wielu kosmetyków. Bez jednego jednak obyć się nie mogłam – tuszu do rzęs. Ostatnio zaś króluje u mnie SuperShock Max z Avon’u. Świetny dzienny tusz!