Lutowa
edycja Sephora Play! to zestaw fantastycznych kosmetyków, które podkreślają
naturalne piękno w każdej kobiecie. Romantycznie podkreślone usta, rozjaśnione
i zdefiniowane spojrzenie oraz jedwabiście gładka skóra. Wszystko to dzięki
kompozycji kilku subtelnych, ale olśniewających produktów do pielęgnacji i
makijażu.
#SEPHORAPLAY 01/2017
poniedziałek, 27 lutego 2017 | 3 komentarze |



Styczeń
w amerykańskich sklepach i perfumeriach to przede wszystkim produkty stworzone do
ćwiczeń. Oddychające wygodne topy, legginsy oraz kosmetyki, które powinny
znaleźć się w każdej kobiecej torbie na siłownię. „Nowy rok to nowa ty”, a „pot
to tylko kolejny sposób by lśnić”. Przynajmniej tak napisane jest na woreczku kosmetyków styczniowej edycji Sephora Play!.
#SEPHORAPLAY 12/2016
sobota, 25 lutego 2017 | 2 komentarze |



Grudniowa
edycja Sephora Play! została stworzona dla wszystkich noworocznych
imprezowiczów. Specjalnie wyselekcjonowane produkty zostały skomponowane w
jednym woreczku dla zapewnienia komfortu idealnego wyglądu przez całą noc. Nadrabiając
subskrypcyjne zaległości pokazuję czym Sephora zaskoczyła w ostatniej edycji w
2016 roku. A jest co pokazywać!
Wielkie łupy małego podróżnika, czyli polski haul
środa, 22 lutego 2017 | 5 komentarzy |



Nie wiem jak Wy, ale ja mam na
komputerze stały plik, na który wpisuję kosmetyki, które zwróciły moją uwagę i
chciałabym je wypróbować w przyszłości. Większość produktów jest jednak nie
dostępna w miejscu, w którym mieszkam, więc świąteczna wizyta w Polsce była
świetną okazją do wykreślenia z listy kilku z nich.
Happy Valentine's Day!
wtorek, 14 lutego 2017 | 3 komentarze |



Jestem
chyba ostatnią osobną na świecie, która dopiero budzi się ze
świąteczno-noworocznego letargu. Nie, moi mili, nie leczyłam tak długo kaca.
Pozwoliłam sobie na wylogowanie się z internetowego świata (dosłownie i w
przenośni, bo jakiś czas temu powaliło mnie kilka setek maili w skrzynce
odbiorczej) i poświęcenie całej swojej uwagi pobytowi w Polsce wśród bliskich i
pierwszych dniach w Stanach. Jeździłam na nartach bez selfie na stoku, jadłam
cudowności nie martwiąc się o hashtagi i używałam nowych kosmetyków bez
zmartwień o to, że najpierw nie zrobiłam im zdjęć. Pozachwycałabym się na blogu
prostym pięknem 2016 roku, ale nie umiem złożyć zdań w sensowną i niezbyt
ckliwą całość. No cóż, nie da się być dobrym we wszystkim. Świetnie za to radzę
sobie z paznokciami, więc co może być lepszego na pierwszy post 2017 niż
cudowne walentynkowe mani?