Co przyniósł mi wczoraj listonosz? No właśnie, nową paletkę Sleek Shangri-La Collection w wersji 891 Supreme.
Dlaczego ona? Tegoroczne wydanie paletek stworzonych we współpracy Sleek'a z domem mody PPQ zachwyciło mnie od razu, dlatego też z utęsknieniem czekałam na wprowadzenie ich do polskich drogerii internetowych. W międzyczasie w internecie pojawiły się swatche, dzięki czemu mogłam stwierdzić, że Respect jest podobna do paletki Paraguaya, którą już mam w kolekcji. Wybór prosty - zostaje Supreme. Powiem szczerze, że nie byłam jej do końca pewna, ale gdy tylko ją pierwszy raz pomacałam, wiedziałam, że przepadłam. Świetne satynowe cienie (1 perła) w przepięknych kolorach, o bardzo dobrej pigmentacji i bardzo przyjemnej konsystencji. No jak tu jej nie kochać?
Swatche robiłam w czwórkach, ale nie po kolei. Wybierałam sobie kolory, które wydawały mi się ciekawie ze sobą łączyć.
Od lewej: P-Funk, Al Green, R&B, Commodores Cream |
P-Funk to świetny oliwkowy odcień. Al Green - zgniła zieleń z brązowymi tonami. R&B - przepiękny ciemny granat z delikatnymi drobinkami, które zanikają na skórze (ulubieniec!). Commodores Cream to odcień pastelowej mięty, na zdjęciu niestety wyszedł białawy, ponieważ nie jest najlepiej napigmentowany.
Od lewej: Grand Master Flash, Delfonic, Shangrilas Lemon, Wah Wah White |
Grand Master Flash to odcień żółtka. Delfonic - dla mnie to jest odcień lessów i żadne inne skojarzenie nie przychodzi mi do głowy, lessowy i koniec kropka. Shangrilas Lemon to po prostu pastelowy żółty, a Wah Wah White to brudno-biała perła. W tej czwórce Delfonic i Shangrilas Lemon wykazały się gorszą pigmentacją.
Od lewej: Blue Suede, La Belle Blue, Smokey Robinson, Bronx Black |
Blue Suede to pastelowy niebieski, taki lekki odcień letniego bezchmurnego nieba. La Belle Blue - rozbielony błękit królewski. Smokey Robinson - odcień dymu, mysi, popielaty, jak kto woli, po prostu świetna klasyczna jasna szarość. Bronx Black to perfekcyjny kolor ciemnej świeżo mielonej kawy (ulubieniec!).
Kolorystka mnie oczarowała. Niestety jak w przypadku pozostałych paletek, najjaśniejsze 3 odcienie (Delfonic, Commodores Cream, Shangrilas Lemon) trzeba podrasować bazą np. białą kredką, ponieważ nie są najmocniej napigmentowane. Są też kolory o perfekcyjnej wręcz pigmentacji, np. R&B, Bronx Black, Al Green, P-Funk. Ciekawa wydaje mi się konsystencja cieni, wydaje mi się, że jest bardziej kremowa w porównaniu do poprzednich paletek (Oh So Special, Au Naturel, Storm, Glory, Paraguaya, Monaco), co sprawia, że lepiej się ze sobą blendują. Uważam, że jest to jedna z ciekawszych propozycji Sleek'a, zarówno pod względem kolorystyki jak i samej konsystencji cieni.
A jak Wam się podoba nowa paletka Sleek'a?