Wydarzenie miesiąca
Trochę
śmiesznie to zabrzmi, ale moim wydarzeniem miesiąca jest zakup sukni ślubnej.
Wprawdzie do ślubu jeszcze jakiś czas, ale chciałam skorzystać z promocji na
kolekcję 2014 ;) Z resztą o tym, jak wyglądają przygotowania napiszę Wam już
niedługo.
Kosmetyk kolorowy
miesiąca
Od
jakiegoś czasu uwielbiam róże do policzków. Tak jak kiedyś nie wyobrażałam
sobie makijażu bez bronzera, tak teraz nie mogę wyjść z domu bez różu. A w tym
miesiącu moją uwagę przykuła nowość w mojej kosmetyczce, czyli róż w kremie
Inglot o numerku 80. Przepiękny neutralny odcień przybrudzonego różu. Nałożony
duofiberem wygląda bardzo naturalnie i świeżo.
Kosmetyk pielęgnacyjny miesiąca
Nie
kosmetyk, a duo kosmetyków z Organique. Najpierw myję ciało fantastycznym gadżetem,
czyli pianką myjącą, a następnie złuszczam peelingiem solnym. Pachnie, działa i
nawilża. Jest idealnie ;)
Zakup miesiąca
Ostatnio
w padłam w szał balsamowania, między innymi za zbliżającą się akcją u Bogny. A
że zapasy w szafce się kurczą, stwierdziłam, że mogę sobie pozwolić na zakup
czegoś nowego. A po głowie od pół roku chodziło mi masełko brzoskwiniowe z The
Body Shop, które udało mi się kupić za połowę ceny.
Gadżet miesiąca
Skoro kosmetykiem miesiąca jest róż w kremie,
to gadżetem musi być pędzel do jego aplikacji. Glam Brush T5 to duofiber z
włosiem kozy, który nabiera mało produktu i idealnie go rozciera.
Trik miesiąca
W
tym miesiącu brak ciekawych trików kosmetycznych i tych niekosmetycznych.
Zapach miesiąca
Zanudzę
Was, bo to zapach popularny ostatnio w blogosferze. MyNY z DKNY uwiódł mnie
słodyczą, ale nie taka cukierkową, ale świeżą i bardzo kobiecą. Kojarzy mi się
z zapachami, które od jakiegoś czasu chodzą mi po głowie – DownTown CK i Exotic
Jimmy Choo.
Książka miesiąca
Po
wielu przymiarkach zdecydowałam się na rozpoczęcie sagi kryminalnej z
Fjällbacki napisanej przez Camilla’e Läckberg. Księżniczka
z lodu to bardzo udany debiut autorki, który wciągnął mnie do tego stopnia,
że natychmiast sięgnęłam po drugi tom – Kaznodzieję.
Autorka biografii i policjant świetnie się zgrywają w poszukiwaniu prawdy w
małym rybackim miasteczku i wielkim Göteborgu (który swoją droga odwiedziłam w
wakacje ;) ach, wspomnienia!).
Film miesiąca
Pod
koniec wakacji razem z młodszym bratem odwiedziliśmy kino, żeby poznać dalsze
przygody niestraszonych, chociaż zabawnych wikingów i ich smoków. Niesamowicie
barwna i wzruszająca historia wyciska łzy nawet ze starszego widza, więc Jak wytresować smoka 2 polecam nie tylko
młodszym widzom.
Słowo miesiąca
Leń!
Żaden ze mnie młodszy widz ale film kiedyś obejrzę :D
OdpowiedzUsuńRóż w kremie Inglot mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńRecenzja się niedługo pojawi. Zdjęcia już zrobione, więc wystarczy napisać tekst :)
UsuńDuet z Organique kusi... :-)
OdpowiedzUsuńOoo książka zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńA film również, ale ja nawet nie oglądałam pierwszej części (nie wiem jak to możliwe o.O) :[ Muszę nadrobić zaległości :)
Koniecznie, bo film jest bardzo fajny :)
UsuńŁadne zdjęcia. Zakup sukni ślubnej to nie taka prosta sprawa, więc rozumiem...
OdpowiedzUsuńDziękuję :) U mnie okazała się całkiem prosta - w jednym salonie nie podobało mi się nic, bo we wszystkim czułam się jak w habicie, a w drugim salonie podobała mi się większość. Znalazła się jednak suknia, która prawie wycisnęła mi łzy z oczu ;)
UsuńRóż! Bosko wygląda, muszę się mu bliżej przyjrzeć,
OdpowiedzUsuńOrganique i TBS ♥ chcę chcę chce! :D
OdpowiedzUsuńRóż z Inglota wygląda naprawdę super :) Mam nadzieję, że pokażesz nam go z bliska :)
OdpowiedzUsuńNa piankę myjącą lub peelingującą z Organique mam ochotę, dobrze że w końcu otworzyli sklep internetowy, przymierzam się do małych zakupów :)
Pokaż tą swoją suknię przy okazji. Różu w kremie jeszcze nie miałam, chętnie poczytam o nim więcej :)
OdpowiedzUsuńZ pokazaniem sukni może być problem tego typu, że na bloga zagląda mój M. i wolałabym, żeby nie widział wcześniej kreacji ;)
UsuńKsiążki Lackberg czyta się bardzo szybko i spokojnie można czytać jedną po drugiej :) moja ulubiona to Kamieniarz . A co do kosmetyków dla mnie ten peeling z Organique jest mało wydajny i zbyt tłusty, używałam bambus a teraz czeka na mnie właśnie ten z olejem kokosowym.. ale podejrzewam, że również musi być tłusty.. a masło brzoskwiniowe z TBS chętnie bym kupiła bo zapach musi być piękny .
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie narzekam na wydajność tego peelingu, wręcz przeciwnie starcza na dość sługo. A co do tłustości - dla mnie efekt nawilżonej skóry po wykonaniu peelingu jest ważny. Bo w przypadku produktu z Organique skóra jest nawilżona, a nie pokryta "filmem" jak w przypadku peelingów zawierających parafinę. Tak jest w moim przypadku, ale każdy lubi co innego :)
UsuńZapach TBS jest bombowy! Polecam, bo w sklepach zostały pojedyncze sztuki :)
ten róż z inglota jest przecudny!
OdpowiedzUsuńWięc od początku - co do róży rozumiem doskonale, nawet w dzisiejszym poście pisałam że to aktualnie mój ulubiony produkt i jak nie wiem co kupić na osłodę nastroju to kupuję właśnie róż :D wstyd przyznać ale wciaz zwlekam z pielęgnacją od organique a co do książek - chętnie poczytam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na post! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuńuwielbiam róże do policzków, a ten wygląda przeobłędnie! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam masełko brzoskwiniowe z The Body Shop :) Róż Inglota ciekawy....
OdpowiedzUsuń