Robicie
czasami Wishlisty, na których znajdują się wysokopółkowe drogie kosmetyki? Ja
tak i trzymam na niej takie perełki jak Hoola Benefitu, Prolongwear Foundation
MACa czy najróżniejsze zapachy, a także do niedawna Naked 3 od Urban Decay.
Jedynka i dwójka nie spowodowała u mnie szybszego bicia serca. Oczywiście
legenda krążąca wokół tych cieni powodowała we mnie ciekawość, ale nie
chciejstwo. Były zbyt wtórne kolorystycznie i na nic nie zdawały się peany o
konsystencji, blendowaniu czy wykończeniu. Dopiero trzecia odsłona kultowej
paletki podbiła moje serce – przepiękne brudne róże, fiolety i szarości.
Miodzio. Niestety drogie i trudno dostępne. Z problemu wybawił mnie niezawodny
jak zwykle Mąż i sprawił mi prezent.
Naked
3 to jest produkt, o którym nie muszę wiele pisać, bo znają go chyba wszyscy. A
jeżeli nie tę wersję to poprzednie. 12 przepięknych cieni zamkniętych w
plastikowym różowo-złotym opakowaniu ze złotym napisem. Za wygląd 10/10. Powiem
szczerze, że gdy dostałam paletę bałam się ją macać, żeby nie zepsuć pierwszego
wrażenia. Cienie wyprodukowane są w USA, a każdy z nich waży 1,3 g, co daje
łącznie 15,6 gramów. Termin ważności wynosi 12 miesięcy od daty pierwszego
otwarcia. Do palety dołączony jest dwustronny pędzelek, który został
wyprodukowany w Chinach, a także próbki baz pod cienie UD – Original, Eden, Sin
i Anti-Aging. Nie znalazłam niestety gramatury próbek Mój egzemplarz Naked 3
kupiony we Francji kosztował 48,30 euro, co po dzisiejszym kursie daje 202 zł.
Dla porównania 10 kwadratowych cieni Inglot po 2,8 grama za 13 zł każdy oraz
kasetka za około 20-25 zł to koszt jakiś 150 zł. Dużo tańsza alternatywa to Sleek – 12 cieni po
1,1 grama za około 40 zł. Urban Decay wychodzi drogo, ale zaczynam rozumieć
fenomen tych palet.
Fenomen
w istocie jest. W cieszącym oko opakowaniu dostajemy 12 idealnie skomponowanych
cieni o fantastycznej pigmentacji i pięknych wykończeniach. Przy pierwszym
użyciu byłam zaskoczona tym jak szybko udało mi się stworzyć makijaż oka. Cienie
nie znikają z oka przy blendowaniu i fajnie się łączą. Obawiałam się tego, że
przy makijażu będą zlewały się w jedno, o czym czytałam w Internecie, ale
okazuje się, że nic takiego się nie dzieje. Przynajmniej nie u mnie. Róż jest
różem, szarość szarością a złoto złotem. I to przez cały dzień, bo cienie trzymają
się powieki jak beton. Ale sprawą najważniejszą są jednak kolory i wykończenia,
których nie znalazłam w żadnej innej palecie ani firmie. Naked 3 zawiera
odcienie, które idealnie sprawdzają się do naturalnego dziennego i wieczorowego
makijażu. Brak przerysowanych, intensywnych kolorów, za to są delikatnie szarawe,
przybrudzone odcienie, które naturalnie podkreślają urodę. Do tego te wykończenia
– satynowe, delikatnie perłowe i z drobinkami, ale wszystkie w jakiś
nieoczywisty, świetlisty sposób. Do tej pory uważałam, że perła jest
metaliczna, a mat absolutnie matowy, a okazuje się, że jest coś pomiędzy.
Wiem,
że post obfituje w zdjęcia samej palety, ale brak mu swatchy. Stwierdziłam
jednak, że nie ma sensu pokazywać cieni na dłoni, bo takich zdjęć jest pełno w internecie
i nie trudno je znaleźć. Za to w najbliższym czasie zmaluje kilka makijaży i
postaram się je jak najdokładniej obfotografować, żeby pokazać Wam jak cienie
prezentują się na oku.
Nie
zdziwię chyba nikogo twierdząc, że zakochałam się w tej palecie na zabój. Za
kolory, wykończenia, trwałość, konsystencję i opakowanie dla sroki. Jest
wszystko, czego kobieta może chcieć i póki co nie znajduję żadnych wad. Naked 3
jest a-b-s-o-l-u-t-n-i-e fenomenalna!
A
jak Wam się podoba paleta? Lubicie takie kolory? A może bardziej przypadła Wam
do gustu 1 i 2? Macie którąś z nich? Czekam na komentarze ;)
Pozdrawiam
bardzo serdecznie,
life
in dots
mam tylko trójeczkę, bo tylko ta przyprawiła mnie o szybsze bicie serca :) i jestem z niej bardzo zadowolona :) tak bardzo, że zaczynam się zastanawiać jeszcze nad którąś z wcześniejszych :)
OdpowiedzUsuńJa nie zastanawiam się nad wcześniejszymi Naked, ale w oko wpada mi Basic ;)
UsuńMarze o tej paletce. Pieknie sie prezentuje: ) moze uda mi sie ją kiedys kupic: )
OdpowiedzUsuńStrasznie podobają mi się te kolorki ! :)
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że to naprawdę luksusowa paletka! Wszystko jest w niej takie "dopracowane", od wyglądu opakowania, przez pędzel, aż do zestawienia kolorów. Jak patrzyłam na pozostałe palety Naked, to kolorystyka tej zdecydowanie urzekła mnie najbardziej :)
OdpowiedzUsuńJa się luksusowo czuję jak się nią maluję :P Moim zdaniem trójeczka jest najbardziej przemyślana i najlepiej skomponowana - każdy cień do siebie pasuje :)
UsuńNo dobra, kolory faktycznie są śliczne i nawet odcienie pozostałych palet mnie ruszały, ale nigdy nie miałam na nie ogromnej chęci. Wystarczy mi ze Sleek to,co mam - i tak rzadko maluje powieki czymś więcej niż linerem ;)
OdpowiedzUsuńJa mam na odwrót - rzadko maluje oczy tylko linerem :P
Usuńjeśli miałabym kupować, którąś paletę Naked, to właśnie bym kupiła tą... świetne są te odcienie, niby dzienne, ale nienudne ;-)
OdpowiedzUsuńTo moje marzenie od dawna :) rzadko maluje oczy jednak jeśli już coś na nie wędruje to wole, żeby były to cienei z wyższej półki. Momim zdaniem są łatwiejsze w obsłudze.
OdpowiedzUsuńSą łatwiejsze w obsłudze niż na przykład cienie Sleeka :) Ale o tym na pewno jeszcze napiszę jako podsumowanie przygody z Naked 3 i pewnie w recenzje porównawczej Naked 3 vs Iconic 3 :)
UsuńPiękna ta paletka.
OdpowiedzUsuń