Jestem
uzależniona i to się chyba przestaje robić zabawne. Essie po raz enty
zauroczyło mnie odcieniami swoich lakierów i chociaż opierałam się jak szalona
przed zakupem, to jednak nie mogłam sobie darować, tym bardziej, że lakier
znalazłam w bardzo korzystnej cenie.
Był
taki czas, kiedy na moich paznokciach gościła tylko czerwień, potem żelowe
przedłużenie, a od jakiegoś czasu szaleję na punkcie pasteli. Zakochałam się w
Find Me An Oasis, potem w Romper Room, a teraz uwiodło mnie Urban Jungle,
chociaż nie od razu. Odcień ten należy do letniej limitki pod wiele sugerującą
nazwą "Haute In The Heat". No która z nas nie chce być elegancka i
modna, najlepiej na egzotycznych wakacjach?
Urban
Jungle to kremowy bardzo rozbielony beż. Taki zimny odcień kremu bądź śmietanki
do ciasta, który mi kojarzy się nie tylko ze słodkościami, ale także ślubem.
Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że w TYM dniu mogłabym mieć manicure
właśnie z udziałem Urban Jungle. Zakupiony przeze mnie lakier jest wersją
amerykańską z cienkim pędzelkiem. Pamiętacie, że wersja europejska ma szeroki i
płaski pędzelek, a amerykańska i profesjonalna cienki. W przeciwieństwie do
wersji profesjonalnej lakier ma europejską, śmietankową konsystencję o dobrym
kryciu. Mimo, że jest to pastelowy, kremowy odcień, to pigmentacja pozwala na
szybkie pomalowanie paznokci przy pomocy dwóch w pełni kryjących warstw. Nie
pokusiłabym się o aplikację jednej grubszej warstwy, bo obawiam się, że nie
pokryłby płytki bez prześwitów. Urban Jungle schnie bardzo szybko na błysk i w gruncie
rzeczy nie wymaga dodatkowego pokrycia topem nabłyszczającym czy
szybkoschnącym, chociaż ja nigdy nie pomijam tej czynności. Jeżeli chodzi o
trwałość, to ja nie cieszyłam się nienagannym manicure zbyt długo, bo z mojej
winy lakier odprysnął na palcu wskazującym kilka godzin po pomalowaniu.
Niestety nie jestem przyzwyczajona do kwadratowych paznokci i nie umiem się
nimi posługiwać. Na szczęście reszta paznokci wygląda super, bez startych
końcówek i innych odprysków, przynajmniej przez pierwsze 3 dni.
Spodobał
Wam się Urban Jungle? A może wolicie inny lakier z tej kolekcji?
Pozdrawiam,
life
in dots
uwielbiam takie delikatne kolory
OdpowiedzUsuńO, widzę nowy kształt paznokci ;) Wcześniejszy bardziej mi się podobał. A lakier...bomba! :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia robiłam jakiś czas temu i już wróciłam do mojego standardowego migdałka ;) Niestety kwadratowe paznokcie słabo ze mną współpracują ;)
Usuńdzięki że mi znowu zrobiłaś ochotę na essiaka:D
OdpowiedzUsuńJuż wiem jaki będzie kolejny zakup !
OdpowiedzUsuńZapraszam na drugie życie mojego bloga ! mam nadzieję że sie spodoba ♥
http://sandi-beauty-lifestyle.blogspot.com