Pięć
produktów, do których nieustannie wracam, przeświadczona o ich dobroczynnym
wpływie na stan mojej skóry i samopoczucia. Perełki, których kolejne opakowania
zawzięcie wrzucam do koszyka, zarówno wirtualnego, jak i fizycznego. Kosmetyki,
bez których nie wyobrażam sobie pielęgnacyjnej codzienności. Złota piątka to
zestaw fantastycznych produktów, które szczerze mogę polecić każdemu.
GlamGlow SuperMud
Clearing Treatment
Rozdanie
otwiera produkt, co do którego nie mam wątpliwości, że nie trzeba do
przedstawiać. Super Błotko ze stajni
GlamGlow to kultowy już produkt w świecie pielęgnacji skóry problematycznej. Absorpcja
nadmiaru sebum, usunięcie zaniczyszczeń, oczyszczenie porów i redukcja
niedoskonałości bez zbędnego przesuszenia to tylko kilka zalet tego produktu. Po
zastosowaniu buzia wygląda świeżo, koloryt jest wyrównany, niedoskonałości
mniej widoczne, a skóra aż skrzypi z czystości. Chociaż śmierdzi jak połączenie
sklepu zielarskiego z rozmokniętą ziemią na łące, a w środku pływają dziwne
cosie, które kojarzą mi się z trawą, to oczyszcza i koi tak skutecznie, że
wygląda się jak po zabiegach w najlepszych salonach SPA. Idealnie.
Avon
Anew Clinical Infinite Lift Dual Eye System
Z
kremami pod oczy to ja się zazwyczaj nie lubię. Chociaż to nawet za dużo
powiedziane, biorąc pod uwagę fakt, że większość produktów tego typu po prostu
podrażnia mi spojówki, a te które jakimś cudem są odpowiednio delikatne często
nie nawilżają wystarczająco. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć kremy, które
spełniły wszystkie moje wymagania, a wśród nich prym wiedzie propozycja Avon.
To niepozorne opakowanie kryje w sobie produkt o prawdziwej mocy. Chociaż podzielony
jest na dwie formuły – kremową i żelową, to właśnie ta pierwsza robi całą
robotę. Nawilża, wygładza i napina delikatną skórę pod oczami rozjaśniając
spojrzenie i tworząc bazę pod makijaż, jednocześnie nie podrażniając. Na noc
jej gruba warstwa działa jak maska-kompres, a druga, żelowa połowa cudownie
chłodzi i orzeźwia, chociaż to jak dla mnie jedyne co robi.
Naturativ EkoAmpułka 4
Oczywiście
Naturativ jest marką, która pojawiła się na rynku stosunkowo niedawno, ale
produkt ten jest dokładnie tym samym, który sprzedawany był pod szyldem Kingi
Rusin przed całą tą aferą z certyfikatami naturalności i prawem własności. Jak
było - nie wiem, nie wnikam, za to z całą stanowczością mogę stwierdzić, że
obecnie w ofercie Pat&Rub nie znajduje się serum, które spełniałoby
wymagania mojej cery i musiałam zdecydować czy wolę wspierać lubianą osobę czy
własne potrzeby. EkoAmpułka 4 to zestaw składników skomponowany do pielęgnacji
skóry trądzikowej i idealnie się sprawdza. Koi, regeneruje, pomaga się goić
zmianom trądzikowym, reguluje wydzielanie sebum i generalnie jest jak nawilżający
kompres. Stosuję solo, albo pod krem, w zależności od tego, czego w danym
momencie potrzebuję. Serum jest świetną bazą pod makijaż i uzupełnieniem
pielęgnacji, a przede wszystkim jest kołem ratunkowym, gdy moja cera wariuje
albo gdy stosuję kwasy. Aż dziwne, że piszę o nim dopiero po zużyciu 4
buteleczki.
Pixi Glow Tonic
Pixi
to brytyjska marka z 10-latnim stażem na rynku znana przede wszystkim ze
swojego sławnego toniku, który polecają wszystkie „beauty guru”. Glow Tonic to
mieszanka kwasu glikolowego z ekstraktami z aloesu, oczaru wirginijskiego,
kasztanowca zwyczajnego i żeń-szenia. Składników znanych i lubianych przez
posiadaczki cery mieszanej i tłustej. Nic dziwnego, że tonik działa prawdziwe
cuda. Rozjaśnia przebarwienia, delikatnie złuszcza, redukuje powstawanie
niedoskonałości, zmniejsza pory i pomaga się goić wypryskom. Przy regularnym
używaniu powoduje, że skóra wygląda co raz piękniej i zdrowiej sprawiając, że
makijaż przestaje być koniecznością.
Skin INC Pure
Revival Peel
Azjatycka
pielęgnacja jest jedną z najbardziej innowacyjnych na świecie. Ciekawe formuły
i konsystencje oraz zaskakujące zastosowania o fantastycznym działaniu to znak
rozpoznawczy wielu orientalnych marek. Skin INC odkryłam dzięki pudełkom
Sephora Play! i od tego momentu nie rozstaję się z ich złuszczającą propozycją.
W gruncie rzeczy nie mam pojęcia co ten niepozorny żelik robi z moją skórą, że
wygląda tak dobrze. Podobno złuszcza i odświeża, co mają potwierdzać malutkie
wałeczki zrolowanego naskórka pod palcami (brzmi obrzydliwie, ale w
rzeczywistości nie jest), ale trwa to tak szybko i jest tak skuteczne, że nie
wiem czy nie jest to przypadkiem technologia obcych. Po prostu nakładam żel na
oczyszczoną skórę, masuję minutę i zmywam, a otrzymuję buzię gładką jak pupcia
niemowlaka i piękną bazę pod makijaż. Niezbędnik przed wielkimi wyjściami.
Więcej:
#SEPHORAPLAY
Więcej:
Miniaturowa środa #4 || GlamGlow
Moja
Złota Piątka to zestaw kosmetyków, które sprawdzą się przede wszystkim w
pielęgnacji skóry mieszanej, tłustej i problematycznej, ale nie brakuje też
mocno nawilżających i regenerujących produktów. Macie swój zestaw pielęgnacyjnych perełek, do których
co chwilę wracacie, bo nigdy nie zawodzą?
Pozdrawiam!
Kasia
uwielbiam błotka/czyściki GlamGlow :) ten także
OdpowiedzUsuńCzyściki również lubię, szczególnie niebieski i srebrny :) Ale maski najlepsze!
Usuńslyszalam duzo dobrego o tym kremie z Avon, sprzedawalam go swego czasu bardzo duzo :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę dobry, a da się go kupić za niewielkie pieniądze. Bije na głowę drogeryjne produkty i wiele wysokopółkowych :)
UsuńNie znam żadnego z tych produktów, jednak najbardziej zainteresował mnie Glamglow :)
OdpowiedzUsuńGlamGlow da się kupić w perfumerii Sephora w formie miniatur na wypróbowanie :)
Usuń