Surfując
po necie (cóż za górnolotne sformułowanie!) często spotykam się z twierdzeniem,
że lakiery hybrydowe to zbawienie od tych badziewnych klasycznych emalii, które
odpryskują po paru godzinach i tracą blask. Czytam, że te wszystkie kolorowe
buteleczki to ładna ozdoba, bo zawartość nie zachwyca, a przecież lakier
hybrydowy trzyma aż 10 (!) dni. A wiesz, że klasyczny lakier też to potrafi?
Nie twierdzę, że każdy, ale są sposoby, by wydłużyć trwałość manicure do
maksimum. Nawet na problematycznych paznokciach.
1.
Odżywiaj!
Umówmy
się – żaden lakier nie będzie się trzymał zaniedbanej, wysuszonej,
rozdwajającej się płytki. W związku z tym najlepsze, co możesz zrobić dla
swoich paznokci, to analogicznie to samo, co robisz dla włosów – zdrowe
odżywianie. W diecie nie powinno zabraknąć witamin z grup A, B i E, a także
minerałów takich jak wapń, miedź, żelazo czy cynk. A jak już zasilisz lodówkę w
warzywa i jajka, to warto sięgnąć po krem do rąk. Paznokcie zbudowane są z
keratyny, która zapewnia im twardość i elastyczność, lecz w wyniku przesuszenia
może się łamać i kruszyć. W naturalnych warunkach to wydzielina skóry pokrywa
paznokcie i chroni przed wyparowaniem wody, w rzeczywistości tak musisz robić
to sztucznie. Jak wysusza się nasza płytka? Przez nadmierne moczenie, na
przykład w przypadku sprzątania bez rękawic, co powoduje, że keratyna rozmięka,
woda wyparowuje, a paznokieć staje się przesuszony i podatny na uszkodzenia.
Wydawać by się mogło, że malowanie paznokci ochroni płytkę, ale to druga strona
medalu. Same lakiery do paznokci oraz zmywacze zawierają substancje, które mogą
wysuszać paznokcie, a ich warstwa chroni płytkę nie tylko przed działaniem
czynników zewnętrznych, ale również przed dostępem do wydzieliny łojowej, która
chroni płytkę przed utratą wody. Jak temu zaradzić? Sprzątaj w rękawiczkach i
pamiętaj o nawilżaniu w każdym możliwym momencie dnia, na przykład po
każdorazowym umyciu dłoni. Ważne są też nawet krótkie przerwy pomiędzy
malowaniem paznokci, w trakcie których na paznokcie oraz skórki nałożysz
nawilżające oleje, kremy czy maski. W tym przypadku sprawdzi się ciepła kąpiel
olejowa wykonana nawet z oliwy z oliwek, którą na pewno masz w kuchni czy gruba
warstwa kremu bądź masła nałożona na noc i zabezpieczona bawełnianymi
rękawiczkami. Natomiast w trakcie noszenia kolorowej emalii pamiętaj o częstym
nawilżaniu skórek, a także wolnego brzegu od spodu paznokcia.
2.
Oczyszczaj!
Kolejna
kwestia to skórki i wszelkie nierówności paznokcia, które powodują, że lakier
traci przyczepność i odpryskuje. Nabłonek, który pokrywa paznokcie od strony
wału paznokciowego nie został stworzony na złość kobietom, ale po to by
ochronić macierz , gdzie zachodzi proces formowania i wzrostu paznokcia. W
związku z tym usuwanie nabłonka z płytki powinno przebiegać w sposób delikatny
najlepiej z wykorzystaniem specjalnego kopytka bądź drewnianych patyczków do
manicure. Wykorzystać do tego możesz wszelkie produkty zmiękczające takie jak
Sally Hansen Instant Cuticle Remover, które pomagają delikatnie usunąć skórki.
Co z cążkami? Przechowuj je w szafce na nagłe przypadki, gdy trzeba pozbyć się
odstającej, naderwanej skórki, która stwarza ból.
3.
Odtłuszczaj!
Wiem,
że dwa akapity wcześniej pisałam o tym, że najlepsze co możesz zrobić dla
paznokci, to nałożyć na nie grubą warstwę natłuszczaczy. Dalej tak twierdzę,
ale na warstwie oleju lakier również nie ma szans. Kiedy już Twoje paznokcie
staną się nawilżone, błyszczące i elastyczne, a skórki miękkie i estetycznie
odsunięte z płytki, należy zatroszczyć się o bazę pod lakier. Paznokieć należy
delikatnie zmatowić blokiem polerskim, który wyrówna wszelkie nierówności. Nie
obawiaj się, paznokieć ma kilkadziesiąt warstw, nie zniszczysz go delikatnie go
matowiąc. Tak przygotowaną płytkę należy następnie wyczyścić z pyłków
szczoteczką i odtłuścić. Odtłuszczenie płytki ma na celu pozbycie się z niej
wszelkich substancji zmniejszającej przyczepność lakieru. Można to robić
specjalnym płynem, który dostępny jest w sklepach z produktami do stylizacji
paznokci, a który wykorzystuje się również w manicure hybrydowym, bądź acetonem
(wersja dla hardcore’ów takich jak ja). Zmatowiona i odtłuszczona płytka to
świetna baza pod wzmacniający lakier podkładowy, który wpływa na wzrost i
twardość paznokcia, a także na trwałość manicure.
4.
Pamiętaj
o wolnym brzegu!
Czas
na kolor! Nie ma znaczenia czy dziewczęcy baby pink czy grunge’ową czerń, każdy
lakier potrzebuje uwagi. Najlepiej uważnie maluj paznokcie cienkimi warstwami,
które dają dobre krycie bez nadmiernej grubości, która mogłaby odchodzić
płatami od płytki. Przy każdej zaś warstwie pamiętaj o poczekaniu, aż
poprzednia wyschnie, a także o zabezpieczaniu wolnego brzegu paznokcia, który
jest najbardziej narażony na urazy, a przez to na odpryśnięcia. To jest właśnie
ta rzecz, która jak zaobserwowałam, najczęściej wpływa na trwałość manicure.
5.
Utrwalaj!
Ostatni
punkt będący wisienką na torcie to lakier nawierzchniowy. I to nie byle jaki!
Najlepiej szybkoschnący, utwardzający o lustrzanym połysku. To jest właśnie ten
element, w który warto zainwestować, bo to top ma największy kontakt z
czynnikami zewnętrznymi. Osobiście polecam Poshe, Insta-Dri Sally Hansen bądź OPI
RapiDry, które świetnie współpracują z różnymi markami lakierowymi. Tylko nie
zapomnij o wolnym brzegu!
Nie
jestem w stanie zagwarantować, że powyższe zasady sprawdzą się u każdego, ale
zaręczam, że osobiście sprawdziłam je na sobie oraz kilkunastu innych osobach.
Może jednak masz własne sprawdzone sposoby albo widzisz, że o czymś nie
wspomniałam? Podziel się tym ze mną w komentarzu, z chęcią poczytam i
podyskutuje!
Pozdrawiam!
Kasia
Super post! Wszystkie zasady jasno i wyraźnie napisane w jednym poście. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńaneestyle.blogspot.com
Dziękuję bardzo :)
UsuńFajne zdjęcia! I pomysł na zebranie tego wszystkiego w jednym wpisie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńmuszę kupić sobie takie obcinaczki do skórek ; ) świetny post, pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPrzydają się, chociaż trzeba z nimi uważać.
UsuńKonkretnie i na temat :) Szukam właśnie dobrego top coatu, bo mój zgęstniał już na tyle, że przy ostatnim malowaniu mogłam pomalować jedynie środek, a boki bardzo brzydko się szarpały zamiast rozlewać na gładko. Myślę, że zacznę od tego z Sally Hansen, do niego mam najlepszy dostęp :)
OdpowiedzUsuńSally Hansen jest jednym z moich ulubieńców właśnie dlatego, że nie gęstnieje zbyt szybko. Oczywiście przy szybkoschnącym topie nie da się uniknąć zmiany konsystencji, ale są takie, w których ten proces jest znacznie spowolniony. Poszukaj na promocjach i w internecie, bo można go kupić za mniejsze pieniądze niż w drogerii :)
UsuńWłaśnie go upolowałam na promocji w Superpharm :) Zobaczymy, czy jest taki cudowny
Usuń