Nowy
rok ma w moim życiu to do siebie, że długo się w niego wdrażam. Poświąteczne
rozleniwienie i próba uchwycenia jeszcze odrobiny magii ostatnich dni grudnia
skutecznie ogranicza dostęp noworocznej energii na nowe wyzwania. Nowe wzywania,
tylko ja wciąż taka sama i naprawdę nie łudzę się, że z dnia na dzień stanę się
lepsza, ładniejsza czy mądrzejsza. Przestałam tworzyć listy postanowień w stylu
„nowy rok, nowa ja” i łudzić się nadzieją, że z dnia na dzień stanie się cud. Masz
tak samo? Męczy Cię krótka żywotność postanowień noworocznych i późniejsze
poczucie porażki? Czas wrzucić na luz i zdjąć różowe okulary. Wkraczam w nowy
rok z kolejną listą postanowień i chociaż podejrzewam, że pewnie ich nie
dotrzymam, to i tak wiem, że 2018 będzie najlepszym w moim życiu! Przyłączysz
się?
Regularność na
blogu i w mediach społecznościowych
Pod
koniec zeszłego roku po prostu zaginęłam. Wiele zmian w życiu osobistym i
problemów, z którymi musiałam się zmierzyć, spowodowały, że zabrakło mi siły na
cokolwiek innego. Z wielką przykrością porzuciłam swoje wielkie plany na
jesienne i świąteczne posty, postanawiając, że postaram się wrócić, kiedy tylko
życie trochę się unormuje. Styczeń następnego roku wydaje się właściwy. Nie
chcę mydlić nikomu oczu i obiecywać gruszek na wierzbie, ale jeden lub dwa posty
na tydzień z tendencją wzrostową wydają się do zrobienia. Oczywiście biorę
poprawkę na fakt, że do tej pory złe samopoczucie w ciąży znacznie utrudniało
mi funkcjonowanie, nie tylko w internetach, ale trzymam za siebie kciuki. Wiesz,
że blog ma fanpage? Ja najwyraźniej też nie, bo moja obecność tam jest bardzo
znikoma, za to pojawiam się na Instagramie, gdzie staram się wrzucać zdjęcia z
mojej codzienności. Pojawiają się tam ulubione produkty, książki, wielkie
nowiny i oczywiście koty, więc serdecznie zapraszam.
Nauka
hiszpańskiego
Na
początku 2017 obiecałam sobie samodzielną naukę języka hiszpańskiego z
możliwością przejścia na kursy. Mieszkanie w Ameryce sprzyja kontaktowi z tym
językiem ze względu na dużą ilość hiszpańskojęzycznych mieszkańców. Zakupiłam
kilka książek, zainstalowałam Duolingo, stworzyłam konto na SuperMemo i… nic.
Przeszkodził mi brak regularności i wielokrotne zaczynanie od początku, więc
nie wyszłam poza naukę liczb. Książki jednak leżą na półce, więc póki wciąż mam
czas, wracam do nauki i na razie idzie mi całkiem nieźle. 30 minut dziennie nie
wydaje się być niesamowitym wynikiem, ale przede wszystkim staram się wyrobić
nawyk codziennego siadania do książek. Hiszpański jest melodyjny i dość prosty
w wymowie, a kontakt z nim sprawia mi sporo radości, więc liczę na sukces.
Dopóki nie przerwę dobrej passy.
Porządek w
dokumentach, folderach i generalnie życiu
Wbrew
temu, o czym świadczą moje po brzegi wypełnione szuflady, lubię porządek. Lubię
papiery poukładane w segregatorach, pliki posegregowane w odpowiednich
folderach, pamiątki pochowane w pudełkach i to uczucie, że wszystko jest na
swoim miejscu. I pewnie udałoby mi się osiągnąć harmonię z posiadanymi
przedmiotami, gdyby nie fakt, że przywiązuję się do rzeczy. Wyobrażasz sobie
kogoś, kto w pudełeczkach trzyma wszystkie liściki walentynkowe z podstawówki,
a w szafce ma kasety VHS? To ja! Rzeczy się mnożą i czas podjąć decyzję, czego
naprawdę potrzebuję, a co chciałabym zachować. Nie łudzę się, że zostanę
minimalistką i pozbędę się wszystkiego, co zbędne, ale ucieszę się, gdy po
kilku miesiącach będę zdawała sobie sprawę z tego co, gdzie i po co mam.
„2018 Reading
Challenge”
To
akurat jedyne z postanowień, które z pewnością dotrzymam. Jestem molem
książkowym i się tego nie wstydzę. Czytam wszędzie i zawsze, a mój mąż za
każdym razem się ze mnie śmieje, kiedy przy każdym wyjściu z domu w ręku mam
klucze i Kindla. Co roku staram się przeczytać więcej książek niż w latach
poprzednich, albo przynajmniej tyle samo i o ile nie przeszkodzi mi kataklizm,
to spełniam to postanowienie.
Rozwój kretywnych pasji
Jakiś
czas temu zapętliłam się w tym, co w prosty i łatwy sposób dawało mi
przyjemność pozbawiając stresu, zapominając o innych zainteresowaniach. Od
książki do serialu i z powrotem bez zastanowienia. Na długi czas ograniczyłam
swój rozwój osobisty. Pod koniec 2017 na nowo odkryłam w sobie kreatywną bestię.
Aż trudno mi było uwierzyć, że kilka lat temu porzuciłam szkicownik i ołówek,
bo zabrakło mi czasu dla siebie. Chciałabym poświęcić czas, który pozostał mi w
dwupaku na rozwijanie siebie, projekty DIY, łamanie rysików w kredkach,
wypisywanie markerów i zapełnianie papieru kolorem. Planuję naukę nowych
technik i może jakiś internetowy kurs grafiki komputerowej, bo chociaż do tej
pory wydawało mi się to ciekawe, nigdy nie miałam w sobie dość zapału do zabawy
w programach graficznych. Pomijając oczywiście przerabianie zdjęć na bloga.
Masz
własne postanowienia noworoczne? Plany, marzenia, które chcesz zrealizować w
2018 roku? Podziel się ze mną w komentarzu! Za rok będziemy wspólnie mogli się
pośmiać z tego, czego nie udało się zrealizować!
Pozdrawiam!
Kasia
U mnie regularność na blogu to mało realne postanowienie.Chyba,że wpis raz na tydzień się do tego zalicza?;)
OdpowiedzUsuńRaz na tydzień, to i tak regularnie. Tylko częstotliwość mała ;) Mi osobiście nie przeszkadza.
UsuńJa nie mam żadnych postanowień, wszystko staram się realizować na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńTo dobre podejście :) Szybko zrealizowane cele dają dużo satysfakcji!
UsuńTwoje pierwsze postanowienie jest również moim i boję się, że go nie dotrzymam, chociaż w głowie powtarzam sobie pozytywną wersję wydarzeń ;)
OdpowiedzUsuńPowtarzaj, to Ci się uda! Z drugiej strony zmęczenie i niechęcenie nie daje oczekiwanych rezultatów, więc czasami warto odpuścić :)
UsuńU mnie na blogu regularnie zawsze i tak już 4 lata:D Regularność powoduje, że chce mi się pisać:) Teraz testuję pisanie co 3 dzień (zamiast co 2) i tak mi dziwnie, że tak mało:D
OdpowiedzUsuńRegularność pomaga w prowadzeniu bloga, ale potrafi też stać się powodem stresu, jak się człowiek przestaje wyrabiać, a deadline za chwilę ;) Z drugiej strony sprawdziłam już, że pisanie co chwilę nie ma sensu, bo nie wszyscy mają czas na wczytywanie się w bloga kilka razy w tygodniu. Co 3 dzień, to nie tak mało ;)
Usuń