Gdybym
miała podać jedną drogeryjną markę, która najczęściej pojawia się w mojej
kosmetyczce, byłoby to Maybelline. To na ich półki sklepowe sięgnęłam po
pierwszy dorosły podkład, wtedy jeszcze źle dobrany, i ich nowości śledzę z
zainteresowaniem. Zdarzało mi się zawieść, ale znalazłam też kilka perełek,
które naprawdę warto sprawdzić. Kto wie, może w tej piątce produktów kryje się
Twój kolejny makijażowi hit?
Fit Me! Matte +
Poreless Foundation
Zacznę
od produktu, który zdecydowanie należy do moich drogeryjnych ulubieńców 2017
roku. Uwielbiam go za wszystko – gamę kolorystyczną dostosowaną również dla
bladolicych, satynowe wykończenie, efekt wygładzenia niwelujący pory i wszelkie
nierówności, krycie oraz trwałość. Nie ciemnieje, nie tworzy maski, nie ściera
się. Świetnie nakłada się zarówno gąbką, która daje jeszcze naturalniejszy
efekt, jak i pędzlem, który zapewnia większe krycie. Ideał, nie mam pytań, nie
mam „ale”. W moim odczuciu najlepiej sprawdzi się na cerach normalnych, z
tendencją do przetłuszczania i zaskórników, ale ładnie wygląda także na skórze
suchej. Nie jest komedogenny. Lubi się ze wszystkimi kombinacjami kremów do twarzy,
baz, korektorów i pudrów. W Polsce produkt ten dostępny jest w opakowaniu w
formie tuby, które jest znacznie wygodniejsze, ale to wciąż ten sam
fantastyczny podkład.
Color Tattoo 24HR 40
Permanent Taupe
Nie
wiem ile już razy wspominałam o tym produkcie, ale podejrzewam, że to będzie
się powtarzać dopóki go nie wycofają ze sklepowych półek. Stworzony jako
supertrwały cień w kremie, dla mnie jest idealnym brązowo-szarym odcieniem do
podkreślania brwi o fantastycznej trwałości. Nie ma drugiego takiego, który
odkupowałabym co kilka miesięcy jak w zegarku. W ofercie marki dostępne są inne
odcienie Color Tattoo warte uwagi, na przykład piękny brąz On and on Bronze,
ale tylko Permanent Taupe pozostał i zostanie ze mną na dłużej. Idealne brwi
przy minimum wysiłku za grosze.
Więcej:
Color Tattoo 24H
Lash Sensational Mascara
Lash
Sensational to produkt przede wszystkim dla kobiet takich jak ja, o stosunkowo
małych oczach z krótkimi, rzadkimi rzęsami, na których nie bardzo sprawdzają
się tradycyjne tusze. Ta maskara ma delikatnie wyprofilowaną silikonową
szczoteczkę z zarówno krótkimi jak i długimi wypustkami, która idealnie
sprawdza się przy takiej budowie oka. Pięknie rozdziela pojedyncze włoski,
pogrubia i jak zapewnia producent – tworzy wachlarz rzęs. Tusz jest bardzo
trwały, nie kawali się, nie osypuje i nie tworzy efektu pandy, a do tego jest
bardzo czarny. Wersja na zdjęciu pochodzi z limitowanej kolekcji, która
niedługo pojawi się w Polsce, ale jest to ten sam produkt, co w klasycznym,
różowym opakowaniu.
Instant
Age Rewind Eraser Dark Circles Treatment Concealer 10 Fair
Korektor
o najdłuższej nazwie na świecie to kolejny z moich drogeryjnych ulubieńców
zeszłego roku. W Polsce dostępny przede wszystkim online, ale plotki głoszą, że
da się też go kupić stacjonarnie. A warto, bo to niesamowity produkt. Kremowa
formuła o bardzo intensywnej pigmentacji pięknie kryje cienie pod oczami i
rozświetla tę okolicę. Daje wrażenie wygładzenia tego obszaru utrzymując się
cały dzień. Produkt idealny, gdyby nie upierdliwa gąbeczka dołączona do
opakowania. Nie wiem co ona tam robi, ale można ją zdjąć w trosce o higienę.
Korektor sprawdza się zarówno przy pędzlach, aplikacji palcami oraz gąbce, ale
ja najbardziej lubię go wklepywać suchym Beauty Blenderem i natychmiast utrwalić pudrem, co sprawia, że
produkt ładnie wtapia się w skórę. Naprawdę warty zachodu.
Master
Camo Color Correcting Pen 30 Pink
Właściwie
nie powinnam wspominać o tym produkcie, bo nie został jeszcze wprowadzony na
polski rynek, ale nie mogę się powstrzymać, szczególnie, że wspomniałam o
korektorze. Nie myl tego produktu z dostępną w Polsce paletą korektorów, one
nie mają nic ze sobą wspólnego. Ten niepozorny długopis to najlepszy przyjaciel
zmęczonych oczu. Delikatnie różowy kolor pięknie rozświetla skórę, niweluje ciemne
cienie pod oczami i w wewnętrznych kącikach oraz budzi spojrzenie. W połączeniu
z korektorem Instant Age jest niezastąpiony do odświeżenia i zniwelowania oznak
zmęczenia. Styrana kobieto, jak spotkasz ten produkt zagranicą, w internecie
albo stacjonarnie, bierz koniecznie.
Więcej:
Eliksir z Maybelline
Znasz
produkty Maybelline? A może któryś z powyższych już jest Twoim ulubieńcem?
Zaglądasz na drogeryjne półki w poszukiwaniu kosmetyków?
Pozdrawiam!
Kasia
Cień do brwi i korektor to podejrzewam coś dla mnie.)
OdpowiedzUsuńCien jest bardzo uniwersalny. Jeżeli lubisz odcień taupe na brwiach, to Color Tattoo powinien Ci się spodobać :)
Usuńcolor tattoo rowniez nawmietnie uzywam do moich brwi <3 juz nie zlicze ile opakowan za mna :D
OdpowiedzUsuńOstatnia pozycja mnie zaintrygowała ! Nie mieszkam w PL więc jutro z biegu wlecę do drogerii sprawdzić czy to cacko mają i tutaj ! Poza ostatnia pozycją mam każdą powyżej, stwierdzam iż masz rację w 100% ! Świetne drogeryjne produkty :)
OdpowiedzUsuńSprawdź koniecznie Master Cameo. Jest w wielu kolorach i podobno pozostałe sprawdzają się równie dobrze, co ten róż :)
UsuńLubię tę maskarę i podkład Fit me! 😊
OdpowiedzUsuńTen korektor to absolutna legenda! Już niedługo zacznie wyskakiwać z lodówki
OdpowiedzUsuńCzemu nie, zimno może pomóc w walce z opuchlizną pod oczami ;)
UsuńTuba wygodniejsza? Ja nie lubię – jakoś brzydko i mało zachęcająco dla mnie wyglądają kosmetyki w tubach. Przy rzadkich podkładach jest to szczególnie irytujące, bo potrafi się wylać dużo, jak gdzieś się zawieruszy wyjątkowo upierdliwy pęcherzyk powietrza ;). Mimo wszystko mam wielką ochotę na Fit Me, tyle się o nim naczytałam dobrego!
OdpowiedzUsuńMój Color Tattoo już wysechł, więc go wysłałam do odstrzału, ale zgadzam się w 100% – do brwi jest genialny! Inne odcienie z tej serii jakoś mnie nie urzekły, a niektóre wręcz rozczarowały (vide: złoto), ale ten taupe genialny <3
Fit Me! należy do kategorii bardziej rzadkich podkładów, nie jakoś wybitnie, ale jednak to ten typ, gdzie najlepiej sprawdziłaby się pompka. W wersji amerykańskiej jest buteleczka z dużym otworem przez który łatwo wylać podkład, a w polskiej jest tuba. Żadne z tych rozwiązań nie jest idealne, ale ja bym wolała już tubkę przy takim podkładzie :)
UsuńMiałam złoty Color Tattoo i mam takie samo odczucie. Nie dawał za dużo koloru, same drobinki i był dość tępy, co utrudniało aplikację. Rozstałam się z nim bez żalu, bo chociaż ładny, to wymagał zdecydowanie za dużo wysiłku przy marnym efekcie.
Jaki odcień fit me? :) Jeszcze nie testowałam nic z Twojego zestawienia poza podkładem, jednak słyszałam o tych produktach masę dobrego. Może u mnie też się kiedyś pojawi ten sławny tusz. :D
OdpowiedzUsuńJa używam 105. Ladny jasny zolto bezowy podklad
UsuńOdcień to 110 Porcelain, ale to amerykańska gama kolorystyczna i ten konkretny kolor nie jest dostępny w Polsce. Jest za to 105 Natural Ivory, bardzo jasny i neutralny. 110 jest znacznie bardziej żółty.
UsuńKocham cień z Maybelline <3 Jest świetny, ale w kolorze On and on bronze.
OdpowiedzUsuńBardzo długo używałam On and On Bronze na codzień do szybkiego makijażu :)
Usuń