Lato,
lato, lato czeka, razem z latem… czeka blada skóra. Opalanie się jest passé, bo
powoduje raka skóry, przyśpiesza proces starzenia i generalnie jest be. Jako
posiadaczka AZS nie opalam się wcale albo w cieniu z filtrem 80+, więc od kilku
lat moimi najlepszymi przyjaciółmi stały się samoopalacze. Do tej pory
ulubieńcem był produkt w musie Avon, ale tak często porównywany jest on do St.
Tropez, że postanowiłam w tym roku sprawdzić fenomen droższego odpowiednika i
uzyskać opaleniznę prosto z Lazurowego Wybrzeża przy pomocy nowego zestawu
miniatur tej marki.
Gradual
Tan Tinted Everyday Tinted Body Lotion
W
przypadku tego zestawu miniatur chciałabym zacząć od produktu, który świetnie
się zapowiadał, ale słabo wypadł. No może nie słabo, bo opaleniznę tworzy
piękną – karmelkową, równomierną i to już po jednej aplikacji. Niestety to
właśnie z tym jest problem. Balsam jest potwornie gęsty, ciężko go
rozprowadzić, a żeby pokryć ładnie każdy fragment ciała należy nałożyć go
bardzo dużo. Traci przez to na wydajności, bo na raz zużyłam prawie całe 50
mililitrowe opakowanie i bardzo długo się wchłania. Naprawdę długo. Długo do
przesady, bo ma to być produkt, którego można używać w ciągu dnia. Niestety
zanim się wchłonie trzeba odczekać, stojąc nago w łazience, co najmniej
kilkanaście minut, a potem i tak ląduje się z brudną koszulką.
Gradual
Tan In Shower Tanning Lotion Golden Glow Medium
To
jest produkt, który wydał mi się najciekawszy z całego zestawu chociaż
kompletnie nie miałam wobec niego oczekiwań. Idea fajna, bo wszystko dzieje się
pod prysznicem, gdzie od razu można zmyć z siebie zapach samoopalacza.
Dodatkowo cały zabieg ma trwać z 5 minut (2 na nakładanie, 3 na działanie).
Brzmi obiecująco. I jest naprawdę fajnie, szczególnie dla osób, które boją się
samoopalaczy, mają z nimi złe wspomnienia, są bardzo blade albo zaczynają dopiero
swoją przygodę z nimi. Wersja Medium, czyli ciemniejsza, którą posiadam, nadaje
skórze stopniowo ładny, delikatny odcień opalenizny. Nie trzeba się obawiać
plam, bo produkt ma świetną kremowo-żelową konsystencję, którą szybko i równomiernie
się aplikuje. Efekt pomarańczy z solarium też nie powinien być zmartwieniem ze
względu na bardzo delikatne działanie. Jest fajnie.
Self Tan Classic Bronzing Mousse
Muszę
się przyznać, że zakładałam, że polubię ten produkt. Bo tutaj nie ma czego nie
lubić. Piankowa konsystencja, która idealnie się rozprowadza nie pozostawiając
smug. Delikatnie oliwkowy kolor, który bardzo pięknie i naturalnie wygląda na
mojej skórze. Bezproblemowe, całonocne działanie bez przykrego zapachu samoopalacza.
Serio, nie ma zapachu, przynajmniej na samym początku, bo nad ranem czuć
delikatny smrodek, ale jego intensywność jest naprawdę niska. To jest z resztą
główna rzecz, która odróżnia St. Tropez od mojego dotychczasowego ulubieńca z
Avon. Ten tańszy produkt, mimo, że perfumowany jest kokosowo, nie ukrywa
swojego nieprzyjemnego chemicznego zapachu, który o poranku aż męczy. W St.
Tropez tego nie ma. Nie ma też ciepłego odcienia opalenizny, który daje Avon i nie
specjalnie służy. Ani nie ma odrobinę nierównomiernego schodzenia. Jest miód,
cud, orzeszki i egzotyczna opalenizna.
Więcej: Miniaturowa środa
Może
samoopalacz w musie St. Tropez trochę ładniej schodzi, ładniej pachnie i
wygląda lepiej na mojej skórze, ale w gruncie rzeczy jest to produkt bardzo
podobny do propozycji Avon, chociaż łatwiejszy w obsłudze. Nałożone w
odpowiedni sposób oba spełniają swoją funkcję i nadają skórze pięknej opalenizny,
a różnice pomiędzy nimi są naprawdę niewielkie. Spodziewałam się tego, będąc całkowicie
szczerą, bo wielokrotnie zetknęłam się z opiniami, że Avon jest świetnym
tańszym zamiennikiem samoopalacza w musie St. Tropez. Nie spodziewałam się
jednak, że polubię się z innym produktem z tego zestawu. Samoopalacz pod
prysznic to ciekawy wynalazek i naprawdę polecam go tym z Was, którzy boją się
plam i zbyt intensywnego efektu.
Używacie
samoopalaczy? Mieliście styczność z marką St Tropez? Może macie jakiegoś
ulubieńca w tej kategorii, którego moglibyście mi polecić? Poczytalibyście o
zasadach aplikacji samoopalacza, żeby uzyskać ładny i równomierny efekt?
Miniaturowe
pozdrowienia!
Kasia
Nie znam ani kosmetyków St. Tropez, ani tego samoopalacza z Avonu, ale tak jak wspominałam na moim blogu, w komentarzu, nie przepadam za opalenizna :P podobam się sobie w bladej wersji i jak na razie zamierzam taka pozostać - tylko ręce lekko mi się brązowią, bo przywykły do słońca bardziej, niż reszta ciała. O zasadach aplikacji samoopalacza chętnie poczytam, może wtedy bym się do nich przekonała i chociaż o ton zmieniła odcień swojej karnacji :P
OdpowiedzUsuńJa też bardzo długo lubiłam siebie w bladej wersji, ale odrobina koloru na lato nie zaszkodzi ;) Z resztą samoopalacza można używać nie tylko przez całe lato, ale również doraźnie przed imprezą typu wesele, gdzie czasami nie chce się świecić gołymi nogami czy ramionami. Samoopalacz świetnie się wtedy sprawdza, o ile umie się go aplikować. Posta o tym jak to robić planuję na przyszły tydzień, ewentualnie pierwszy tydzień lipca. Zapraszam :)
Usuń