Miniaturowa środa #7 || Opalenizna z St. Tropez

środa, 21 czerwca 2017 | 2 komentarze |

Lato, lato, lato czeka, razem z latem… czeka blada skóra. Opalanie się jest passé, bo powoduje raka skóry, przyśpiesza proces starzenia i generalnie jest be. Jako posiadaczka AZS nie opalam się wcale albo w cieniu z filtrem 80+, więc od kilku lat moimi najlepszymi przyjaciółmi stały się samoopalacze. Do tej pory ulubieńcem był produkt w musie Avon, ale tak często porównywany jest on do St. Tropez, że postanowiłam w tym roku sprawdzić fenomen droższego odpowiednika i uzyskać opaleniznę prosto z Lazurowego Wybrzeża przy pomocy nowego zestawu miniatur tej marki.


Gradual Tan Tinted Everyday Tinted Body Lotion
W przypadku tego zestawu miniatur chciałabym zacząć od produktu, który świetnie się zapowiadał, ale słabo wypadł. No może nie słabo, bo opaleniznę tworzy piękną – karmelkową, równomierną i to już po jednej aplikacji. Niestety to właśnie z tym jest problem. Balsam jest potwornie gęsty, ciężko go rozprowadzić, a żeby pokryć ładnie każdy fragment ciała należy nałożyć go bardzo dużo. Traci przez to na wydajności, bo na raz zużyłam prawie całe 50 mililitrowe opakowanie i bardzo długo się wchłania. Naprawdę długo. Długo do przesady, bo ma to być produkt, którego można używać w ciągu dnia. Niestety zanim się wchłonie trzeba odczekać, stojąc nago w łazience, co najmniej kilkanaście minut, a potem i tak ląduje się z brudną koszulką.


Gradual Tan In Shower Tanning Lotion Golden Glow Medium 
To jest produkt, który wydał mi się najciekawszy z całego zestawu chociaż kompletnie nie miałam wobec niego oczekiwań. Idea fajna, bo wszystko dzieje się pod prysznicem, gdzie od razu można zmyć z siebie zapach samoopalacza. Dodatkowo cały zabieg ma trwać z 5 minut (2 na nakładanie, 3 na działanie). Brzmi obiecująco. I jest naprawdę fajnie, szczególnie dla osób, które boją się samoopalaczy, mają z nimi złe wspomnienia, są bardzo blade albo zaczynają dopiero swoją przygodę z nimi. Wersja Medium, czyli ciemniejsza, którą posiadam, nadaje skórze stopniowo ładny, delikatny odcień opalenizny. Nie trzeba się obawiać plam, bo produkt ma świetną kremowo-żelową konsystencję, którą szybko i równomiernie się aplikuje. Efekt pomarańczy z solarium też nie powinien być zmartwieniem ze względu na bardzo delikatne działanie. Jest fajnie.  

Self Tan Classic Bronzing Mousse 
Muszę się przyznać, że zakładałam, że polubię ten produkt. Bo tutaj nie ma czego nie lubić. Piankowa konsystencja, która idealnie się rozprowadza nie pozostawiając smug. Delikatnie oliwkowy kolor, który bardzo pięknie i naturalnie wygląda na mojej skórze. Bezproblemowe, całonocne działanie bez przykrego zapachu samoopalacza. Serio, nie ma zapachu, przynajmniej na samym początku, bo nad ranem czuć delikatny smrodek, ale jego intensywność jest naprawdę niska. To jest z resztą główna rzecz, która odróżnia St. Tropez od mojego dotychczasowego ulubieńca z Avon. Ten tańszy produkt, mimo, że perfumowany jest kokosowo, nie ukrywa swojego nieprzyjemnego chemicznego zapachu, który o poranku aż męczy. W St. Tropez tego nie ma. Nie ma też ciepłego odcienia opalenizny, który daje Avon i nie specjalnie służy. Ani nie ma odrobinę nierównomiernego schodzenia. Jest miód, cud, orzeszki i egzotyczna opalenizna.



Więcej: Miniaturowa środa

Może samoopalacz w musie St. Tropez trochę ładniej schodzi, ładniej pachnie i wygląda lepiej na mojej skórze, ale w gruncie rzeczy jest to produkt bardzo podobny do propozycji Avon, chociaż łatwiejszy w obsłudze. Nałożone w odpowiedni sposób oba spełniają swoją funkcję i nadają skórze pięknej opalenizny, a różnice pomiędzy nimi są naprawdę niewielkie. Spodziewałam się tego, będąc całkowicie szczerą, bo wielokrotnie zetknęłam się z opiniami, że Avon jest świetnym tańszym zamiennikiem samoopalacza w musie St. Tropez. Nie spodziewałam się jednak, że polubię się z innym produktem z tego zestawu. Samoopalacz pod prysznic to ciekawy wynalazek i naprawdę polecam go tym z Was, którzy boją się plam i zbyt intensywnego efektu. 

Używacie samoopalaczy? Mieliście styczność z marką St Tropez? Może macie jakiegoś ulubieńca w tej kategorii, którego moglibyście mi polecić? Poczytalibyście o zasadach aplikacji samoopalacza, żeby uzyskać ładny i równomierny efekt?

Miniaturowe pozdrowienia!
Kasia

2 komentarze :

  1. Elf Nacziczwartek, 22 czerwca, 2017

    Nie znam ani kosmetyków St. Tropez, ani tego samoopalacza z Avonu, ale tak jak wspominałam na moim blogu, w komentarzu, nie przepadam za opalenizna :P podobam się sobie w bladej wersji i jak na razie zamierzam taka pozostać - tylko ręce lekko mi się brązowią, bo przywykły do słońca bardziej, niż reszta ciała. O zasadach aplikacji samoopalacza chętnie poczytam, może wtedy bym się do nich przekonała i chociaż o ton zmieniła odcień swojej karnacji :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia (lifeindots.pl)czwartek, 22 czerwca, 2017

      Ja też bardzo długo lubiłam siebie w bladej wersji, ale odrobina koloru na lato nie zaszkodzi ;) Z resztą samoopalacza można używać nie tylko przez całe lato, ale również doraźnie przed imprezą typu wesele, gdzie czasami nie chce się świecić gołymi nogami czy ramionami. Samoopalacz świetnie się wtedy sprawdza, o ile umie się go aplikować. Posta o tym jak to robić planuję na przyszły tydzień, ewentualnie pierwszy tydzień lipca. Zapraszam :)

      Usuń