Przy
okazji podsumowania mojej przygody z pudełkami ShinyBox zapowiedziałam Wam, że
planuję cykl recenzji produktów, które znalazłam w pudełkach. Wiem, że trochę
czasu minęło, ale niestety brak czasu spowodował, że łatwiej publikowało mi się
zdjęcia paznokci niż pełne recenzje, nie mniej do pomysłu powracam. Recenzje te
nie mają na celu podsumowania pudełek, czy zachęty do ich zakupu, ale raczej
przedstawienie mojej opinii o 13 produktach, które uznałam za ciekawe. Cykl
będzie oznaczony nazwą "Shiny Reviews", a posty na ten temat będą
pojawiały się regularnie co tydzień. Tyle słowem wstępu ;)
Na
pierwszy ogień wybrałam jeden z najlepszych produktów, które znalazłam w
czerwcowym, jubileuszowym pudełku. Organique to bardzo pożądana i modna marka w
kosmetycznym światku. Wspaniałe, ekologiczne składy, fantastyczne właściwości i
zapachy powodują, że kosmetyki tej marki witane są ogromnym entazjazmem, gdy
tylko pojawią się w boxie. Tak samo było w tym przypadku.
Peeling
zamknięty jest w charakterystycznym dla tej marki opakowaniu – ciemny plastik z
etykietą ze stylizowaną na metalową nakrętką z nazwą firmy. W środku zamknięte
jest 200 ml produktu wyprodukowanego w Polsce i ważnego 3 miesiące od daty
otwarcia. Do kupienia za około 40 zł w salonach Organique alboonline.
Przejdźmy
jednak do opisu bardziej organoleptycznego. Zapach? Bardzo przyjemny, świeży i
niespotykany. Na początku nie wiedziałam czy mi się podoba, ale bardzo szybko
pokochałam go na mojej skórze. Połączenie soli z roślinami, przyprawami,
zapachem świec i sauny. Wyobrażam sobie, że tak musi pachnieć w tych
egzotycznych centrach odnowy biologicznej ze zdjęć kurortów. Woń ta utrzymuje
się bardzo długo, powiedziałabym nawet, że czuję ją jeszcze rano. Zapach jest
tak przyjemny, że zostawiłam sobie jeszcze na chwilę puste opakowanie, by
cieszyć się nim podczas kąpieli ;) Konsystencja peelingu jest mocno ziarnista,
lepka, ale kremowa. Granulki trzymają się ze sobą dzięki oleistej bazie, w
której są zatopione. Gdybym miała to porównywać do znanej mi konsystencji, to
myślę, że peeling Organique to rozwodniony i mocno rozdrobniony twaróg :P
Peeling
można stosować na dwa, a nawet trzy sposoby - na mokrą skórę w trakcie kąpieli,
wilgotną tuż po albo na suchą. W zależności od wybranego sposobu otrzymujemy
inną moc zdzierania. Jak się pewnie domyślacie - najmocniejszy efekt peeling
daje przy zastosowanie na suchą skórę. Jednocześnie można najdłużej masować się
drobinkami, bo nie rozpuszczają się. Stosując peeling na mokrą skórę na
przykład w trakcie kąpieli, efekt jest znacznie delikatniejszy, chociaż
drobinki są wciąż bardzo ostre. W tym również przypadku najkrócej możemy się
cieszyć masażem, ponieważ sól zawarta w produkcie dość szybko się rozpuszcza.
Mi najbardziej do gustu przypadł sposób na wilgotną skórę, gdy siedzę jeszcze w
wannie, ale nie ma już w niej wody, a skóra jest wciąż wilgotna. Mogę się
cieszyć dość intensywnym i długim zdzieraniem. Drobinki trzymają się wilgotnej
skóry, ale jednocześnie dość płynnie po niej suną nie pozostawiając wrażenia za
mocnego tarcia, które może pojawić się w przypadku aplikacji na sucho. Za
każdym razem peeling pozostawia na skórze warstwę masła shea i olejów, która nie
każdemu przypada do gustu. Ja ją uwielbiam, nie jest to parafinowy upierdiwy
film, jak w przypadku produktów Perfecty, ale taka nawilżająca warstwa, która
powoli się wchłania pozostawiając skórę miękką i jedwabistą. Do wykonania
pełnego zabiegu potrzeba niewiele produktu, dlatego jest on dość wydajny. Swoje
opakowanie zużywałam przez niecałe 3 miesiące przy częstotliwości stosowania 1-2
razy na tydzień.
Z
pełną świadomością stwierdzam, że jest to najlepszy peeling jaki miałam okazję
używać. No, może wersja cukrowa jest troszkę przyjemniejsza, bo bardziej
kremowa w konsystencji, ale różnica jest naprawdę niewielka. Polecam Wam
zapoznanie się z produktami peelingującymi Organique. Nie bójcie się ceny, bo
one naprawdę są jej warte.
A
jak uważają Ci, którzy mieli okazję zapoznać się z peelingami tej marki?
Pozdrawiam,
Kasia
Też go bardzo polubiłam, ale zapachowo len i grejpfrut bardziej mi przypadł do gustu :)
OdpowiedzUsuńMuszę powąchać w salonie, bo za jakiś czas na pewno zdecyduję się na zakup peelingu Organique ;)
UsuńProdukty tej firmy bardzo mnie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńmam, jednak w nieco innej wersji i lubię, bardzo cenię sobie Organiqe :)
OdpowiedzUsuńMuszę go wypróbować, Organique bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś wypróbuję :) póki co peelinguje się fusami z kawy. po żadnym innym peelingu nie mam tak gładkiej skóry. co ciekawe, wcale nie lubie kawy... ale dla tego efektu warto się pomęczyć. jak ktoś jest kawoszem, to tym bardziej.
OdpowiedzUsuńUżywam teraz peelingu Ethernal Gold, który znalazłam w listopadowym Shiny Boxie i uwielbiam!
OdpowiedzUsuńmam go w zapasach :) kiedyś się doczeka użycia :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji go używać, ale wiele osób go chwaliło, być może jak będę gdzieś w pobliżu Organique to wstąpię i może przyjrzę się mu bliżej ;).
OdpowiedzUsuń