Czasami
w moim kosmetycznym życiu zdarzają się takie sytuacje, gdy napisanie wrednej,
złej recenzji sprawia mi przyjemność. Nie, mylicie się, nie jestem masochistką.
Po prostu są produkty, które wkurzyły mnie do tego stopnia, że zasłużyły na
kilka niemiłych słów. A co zrobić z tymi, które nie zachwyciły, a jednocześnie
nie zasłużyły na osobną recenzję? Wrzucić do jednego wora! I w ten sposób
powstał pomysł na cykl „Jestem na NIE”, który co jakiś czas będzie się pojawiał
na moim blogu. Hope You
like it ;)
Alterra, Emulsja oczyszczająca Granat BIO
Produkt
kontrowersyjny, bo uwielbiany na wielu blogach. Polecany do tego stopnia, że
odwiedziłam parę Rossmannów zanim go przypadkiem złapałam i dumna ze zdobyczy
pognałam do kasy. Uwielbiany przeze mnie zapach serii Granat&Aloes
zwiastował sukces. W końcu to jedna z moich ulubionych serii do włosów. Granat,
aloes i masło shea nie sprawdzają się jednak tak dobrze na mojej twarzy. Po
pierwsze emulsja ma formę kremu z olejami, która wprawdzie oczyszcza twarz, ale
jednocześnie pozostawia tłustą irytującą warstwę. Po drugie, podrażnia oczy,
jeżeli nieopacznie dostanie się w ich okolice. Po trzecie, „nawilżające”
warstwy nakładają się na siebie powodując, że po kilku użyciach skóra staje się
tłusta i zapchana wołając o umycie. Po czwarte, na tak „oczyszczonej” buzi makijaż
nie chce się trzymać. Po piąte, zapycha. Nie wykluczone, że nadaje się dla osób
z bardzo suchą skórą, ale dla mieszańców takich jak ja, niespecjalnie.
Le Petit Marseillais, Douche Huile de Soin Noutrition
LPM
nie zchwyciło mnie w trakcie ambasadorkiej akcji, ale nie chciałam przekreślać
tej marki, więc Pan Mąż przywiózł mi z Francji wynalazek w postaci myjącego
olejku z olejem arganowym i wyciągiem z kwiatu pomarańczy. W pierwszym momencie
odrzucił mnie zapach specyfików do mycia łazienki. Ni to argan ni to
pomarańcza, ale na pewno bardzo chemiczne. W drugim niedostateczne właściwości.
Miał myć i nawilżać – myje w niewielkim stopniu, ale nie nawilża wcale. Nie
pieni się w ogóle, więc jednorazowo zużywa się go całkiem sporo na pokrycie
całej skóry. Stąd brak wydajności – po tygodniu mam mniej niż pół opakowania.
Rimmel, Kate Moss
Lipstick 16
To,
co widzicie na zdjęciach, to próba odratowania pięknego koloru zamkniętego za
karę w okropnej pomadce, którą nie wiedzieć czemu zachwyca się pół świata. Może
to mój urok, może to ta pomadka, ale na moich ustach wygląda po prostu źle.
Wchodzi we wszelkie załamania, wysusza, wygląda nie świeżo, zbiera się w
kącikach i wszystko co najgorsze. No, może nie najgorsze, bo dość trwała jest,
ale co z tego? Chciałam jej dać szansę i przetopiłam według sposobu Red Lipstick Monster. Dodałam sporo wazelinowej pomadki nawilżającej i chciałam
cieszyć wymarzonym kolorem. Niestety nie pomogło. Może w tym przypadku
proporcja 1:1 nie jest właściwa, ale nie chciałam stracić koloru. Ostatecznie
kolor został i okropne właściwości też. Chociaż jest odrobinę lepiej – już tak
nie wysusza.
Jak
podoba Wam się taka forma recenzji? Chcielibyście następne posty z tej serii?
Mieliście styczność z produktami, o których piszę? Zdały egzamin? Jak zwykle
czekam na Wasze komentarze ;)
Pozdrawiam,
Kasia
Na szczęście żadnego nie miałam:)
OdpowiedzUsuńPrzez pewien czas kusiły mnie kosmetyki Le Petit Marseillais, aż w końcu po przeczytaniu kilku negatywnych recenzji sobie odpuściłam :D
OdpowiedzUsuńI chyba dobrze wyszło, bo kosmetyki są naprawde słabe...
UsuńKrótko i treściwie. Podoba mi się ta forma. A co do produktów, to nie miałam żadnego.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie każdy lubi takie krótkie formy :)
UsuńA ja akurat lubię tę emulsję Alterry :) co zaś się tyczy LPM to nie rozumiem ich fenomenu na blogach, dla mnie to zupełne zwyklaki. Miałam waniliowy żel, bardzo ładnie pachnial ale wydajność słaba.
OdpowiedzUsuńWiem, że emulsja zbiera wiele pozytywnych opinii i szkoda, że u mnie się nie sprawdziła. Ja niestety nie trafiłam w asortymencie LPM na nic ładnie pachnącego, chociaż podobno brzoskwinka uwodzi :)
Usuńo mi się podoba :) Swoją drogą nie trafiłam na żaden z Twoich bubelków :) Kusiły mnie te całe 'la peti' coś tam, ale zrezygnowałam :D
OdpowiedzUsuńSama też nie rozumiem tego fenomenu LPM i również lubię zapach serii z granatem :)
OdpowiedzUsuńZasmuciłaś mnie trochę tą emulsją Alterry bo miałam ją w planach zakupowych od dłuższego czasu. No nic, jak mi się emulsji zachce wrócę do sprawdzonej (i rewelacyjnej!) Anidy ;))
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie by się jednak sprawdziła, wiele osób ją chwali. Zwróć jednak uwagę, że to produkt dla osób z bardzo suchą cerą :)
UsuńNie miała żadnego z tych produktów ale właśnie też słyszałam że wiele osób się tą pomadką zachwyca :)
OdpowiedzUsuńMoże mam felerny egzemplarz, ale zraził mnie do tej serii tak, że nie sięgnę po inny kolor by sprawdzić...
UsuńNie znam żadnego z tych produktów ;) Po szminkę i tak bym nie sięgnęła, bo to nie mój kolor :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te kosmetyki się nie spisały. Ja LPM bardzo lubię, ale tego kosmetyku jeszcze nie miałam :(
OdpowiedzUsuńserum z tej serii Alterry nie sprawdziło się u mnie, wykorzystuje je w inny sposób
OdpowiedzUsuńLe Petit Marseillais jakoś nie należy do moich ulubieńców :/
OdpowiedzUsuńDo moich również, dlatego daruję sobie testowanie kolejnych produktów w poszukiwaniu czegoś, co mnie nie zawiedzie...
UsuńMogę spytać czym focisz bo że naturalne światło to chyba jasne? ;)
OdpowiedzUsuńNikon D90 z obiektywem Nikkor 18-105 i naturalne światło :)
Usuń