Jednym
z bardziej lubianych przeze mnie rodzajów postów są te zakupowe. I chociaż
często czytam, a raczej - przeglądam je na innych blogach, to u mnie rzadko
pojawiają się tego typu posty. W serii "10 twarzy" pokazuję Wam
wprawdzie produkty, których zakup najbardziej mnie ucieszył w każdym miesiącu,
ale dawno już nie było pełnego zestawienia. Chciałabym Wam pokazać co pojawiło
się u mnie od października 2014 roku. A leniwe niedziele nadają się na tego
typu obrazkowe posty :)
Na
pierwszy ogień wielokrotne zakupy w The
Body Shop poczynione pod wpływem promocji. Pełnowymiarowe masło o zapachu brzoskwiniowym od dawna
chodziło mi po głowie i udało mi się je kupić za mniej niż pół ceny we wrześniu
albo pod koniec sierpnia. Pokazuję je tutaj jednak dlatego, że w październiku
dokupiłam do niego peeling o tym samym
zapachu. Komplet czeka na wiosnę, bo zapach jest zniewalający. Na okres
zimowy mam za to dwie miniaturki masełka
ze świątecznej serii Glazed Apple. Jabłuszko jest bardzo słodkie i kojarzy
mi się z zapachem żelek Haribo ;)
Kolejne
rzeczy to zestawienie kilku różnych zakupów. W trakcie odwiedzin we Francji
namówiłam męża na wycieczkę do Kiko,
którego jeszcze wtedy nie było w Polsce. Potrzebowałam korektora pod oczy i
zdecydowałam się na Natural Concealer w
odzieniu 02 o żółtych tonach. Niestety nie jest on najlepszym wyborem, o
czym napiszę Wam za parę dni. Poszperałam sobie również w osławionych lakierach tej firmy i zdecydowałam się
na odcień 515, czyli szarość z
fioletową poświatą. Oprócz tego lakieru w ostatnich miesiącach zakupiłam też kostkę miniaturek Essie z zimowej kolekcji,
którą wielokrotnie zachwycałam się na blogu. Do utrwalenia i utwardzenia
manicure zakupiłam Insta-Dri, który
miał być zastępcą mojego ulubionego Poshe. Sprawuje się w tej roli naprawdę
dobrze.
Niewiele
w ostatnich miesiącach było u mnie zakupów pielęgnacyjnych. Regularnie zużywam
zapasy i trzymam się sprawdzonych produktów. Niestety jakiś czas temu
przyplątała mi się kolejna choroba skóry, która często idzie w parze z moim
AZS. To spowodowało, że musiałam zmienić pielęgnację skóry głowy i włosów, a
także ulubione do tej pory szampony. W tej chwili używać mogę tylko delikatnych
produktów, takich jak szampon łagodzący
z Ziaji, który przywraca równowagę mojej skórze. O tym produkcie również
będziecie mieli okazję poczytać za jakiś czas. Oprócz szamponu udało mi się w
końcu kupić emulsję oczyszczającą z
granatem z Alterry, która jest bardzo zachwalana na blogach, ale niestety
słabo dostępna w Rossmannach. Do rąk za to nabyłam piankową wersję mojego ulubionego kremu z masłem shea z L'Occitane.
O ile to możliwe, to Whipped Cream lubię jeszcze bardziej niż klasyczną wersję.
Tusz Big&Daring
to kolejny produkt kupiony na skutek mojej sympatii do Hani i jej kanału. Miał
być rewelacyjny efekt sztucznych rzęs, ale niestety nie lubię się z tym tuszem.
Opowiem Wam jednak o tym w osobnym poście. Za to w trakcie ostatnich odwiedzin
w Hebe wypatrzyłam sztuczne rzęsy Eylure
z kolekcji Katy Perry. Z tej firmy miałam moje pierwsze sztuczne rzęsy i
naprawdę bardzo je lubiłam. Są świetne dla początkujących (ha, jakbym
zaawansowana była!) i mam nadzieję, że wersja Katy sprawdzi się równie dobrze,
co klasyczna. Oh Honey! to bardzo
naturalne rzęsy zebrane w kępki, które za jakiś czas zaprezentuję Wam na oczach
;)
Przechodzę
do prezentów świątecznych i rzeczy, których zakup najbardziej mnie cieszy. Zestaw Tutti Frutti od Faromony
znalazłam pod choinką. Jeżyna i malina pachnie obłędnie, mocno owocowo i
słodko. Wprawdzie zestaw czeka na swoją kolej, ale już nie mogę się doczekać,
kiedy ten zapach wkroczy do mojej łazienki.
Na
deser chciałabym Wam pokazać prezenty w większości od Pana Męża. Pierwszym z
nich jest flakon perfum DownTown.
Zapach naprawdę uwielbiam za świeżość i słodycz. Znalazł się nawet w jednym z
podsumowań miesiąca jako ulubieniec. Następnym mężowym prezentem jest
mikołajkowy pędzel Zoeva 235 Contour
Brush. Nie spodziewałam się, że tak sprężysty skośnie ścięty pędzel, aż tak
ułatwi mi codzienny makijaż. Przepięknie podkreśla załamanie powieki. Take The Day Off Balm, o którym
marzyłam od roku znalazłam w końcu pod tegoroczną choinką. Balsam jest
rewelacyjny i bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się go zdobyć. Jajeczko EOS o zapachu melona przyjechało do mnie z mintishop.pl w ramach
promocji i DDD jako podarunek dla samej siebie. Inne pomadki nawilżające
pokończyłam, więc z czystym sumieniem kupiłam organiczną legendę. Jednak
wisienką na torcie tego posta jest paleta Naked
Basic 2 od Urban Decay, którą kupiłam sobie w ramach promocji w Sephorze
-25% jako prezent pod choinkę za pieniądze pod drzewkiem znalezione. Moje
zauroczenie Naked 3 i marką UD nie przemija, a ja nie mogłam sobie darować tak
świetnie skomponowanych matowych cieni do codziennego makijażu. Paleta jest już
obfotografowana i niedługo opowiem Wam o niej w oddzielnym poście.
Miał
być post obrazkowy, ale nie chciałam zostawić zdjęć bez opisu. Mam jednak
nadzieję, że Was nie zanudziłam. Jak Wam się podobają moje nowości? Macie coś z
tych rzeczy? Co znaleźliście pod choinką?
Pozdrawiam,
life
in dots
Mam ten pędzelek z Zoevy, bardzo lubię nim pracować. Ciekawa jestem tego korektora z KIKO.
OdpowiedzUsuńKorektor jest bardzo taki sobie. Napiszę o nim coś więcej za jakiś czas. Jeżeli chcesz dobry, mocno kryjący korektor to polecam NYX HD ;)
UsuńBardzo lubiłam masełko glazed Apple:)
OdpowiedzUsuńKosmetyki z The Body Shop kuszą kolorami i zapachami. Szkoda, że nie mam do nich bezpośredniego dostępu ;) Przepadłabym :)
OdpowiedzUsuńpodobają mi się Twoje nowości, wiele rzeczy mi samej wpadło w oko :)
OdpowiedzUsuńMuszę zapoznać się z perfumami DownTown.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, są naprawdę bardzo ciekawe :) Chociaż sądząc po skrajnych opiniach nie każdemu przypadają do gustu :)
UsuńBardzo fajne nowości :) Masła brzoskwiniowego z TBS nie miałam, ale miałam masło brzoskwinia mango z Farmony i zapach też mi się bardzo podobał. :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie miałam kosmetyków z Faromony i to będzie moje pierwsze spotkanie z nimi. Kto wie, może zostaną ze mną na dłużej?
UsuńCzeka na recenzję Naked 2 :).
OdpowiedzUsuńPostaram się ją opublikować jak najszybciej :)
Usuńz tego wszystkiego miałam peeling Tutti Frutti - zapach rzeczywiście obłędny, kiedyś kupię sobie masełko z tej serii :)
OdpowiedzUsuńchętnie przetestowałabym wszystko, poza tuszem z Avon, bo jakoś mnie nie przekonuje oraz zestawem z Farmony, ponieważ mnie strasznie uczulił :(
OdpowiedzUsuńTusz jest raczej marny i żałuję, że go kupiłam. Mam nadzieję, że mnie Faromona nie uczuli, bo strasznie byłoby mi szkoda.
UsuńWypróbowałabym szampon Ziaja i Insta Dri a zapach Down Town bardzo mi się podoba, niestety kojarzę go z wysoką ceną :P
OdpowiedzUsuńNiestety jest on dość drogi, ale z tego co wiem to teraz jest w wielu perfumeriach w promocji. Widziałam go w Sephorze za 200 zł - 100 ml + balsam do ciała :)
Usuńuwielbiam zimową kosteczkę Essie, insta-dri mnie szczerze wkurza, po połowie opakowania zaczął mi bąbelkować lakiery - dodałam rozpuszczalnika i dałam mu jeszcze jedną szansę i znów świetny manicure mi zbąbelkował ;/ dobrze, że z brokatem to się lekko gubi i nie muszę zmywać wszystkiego ;/
OdpowiedzUsuńna razie przepadłam z czyścikami lush ale Take The Day Off Balm jest na mojej liście :)
Ja też uwielbiam tę kosteczkę :)
UsuńNa Insta-dri nie narzekam jeszcze. Chociaż przy ostatnim manicure zbąblował, to wydaje mi się, że to jednak jednorazowa wpadka.
Z Lusha nic nie miałam i podejrzewam, że długo nie będę miała, skoro mam teraz Take The Day Off Balm :)
Znam brzoskwiniowe masełko z TBS, zapach jest super, na wiosnę faktycznie idealny :) Pozostałych nowości mogę tylko pozazdrościć, szczególnie paletki Naked :)
OdpowiedzUsuńfajne nowości, jestem ciekawa jak na żywo pachnie zestaw farmony, bo czuję,że obłędnie :)
OdpowiedzUsuń