Lovely November & December, czyli podwójne podsumowanie końca roku

niedziela, 12 stycznia 2014 | 23 komentarze |
1.      Najlepiej wspominane
Święta. Prawdziwie spokojne i rodzinne, jak nigdy. I moje pierwsze święta jako narzeczonej ;)

2.      Kosmetyczne zauroczenie


Dwa miesiące, a niewiele mnie zauroczyło. Pamiętacie pewnie zamówienie z Avonu, o którym pisałam Wam tutaj, a także zachwyty nad uniwersalnym balsamem brzoskwinia i bawełna. Ten okład dla skóry wielokrotnie ratował moje usta i nie byłabym wobec niego fair, gdybym nie umieściła go w ulubieńcach. Niedługo później poczyniłam następne zamówienie, w którym przybyły mi perfumy Pur Blanca. Takie bardzo świeże wspomnienie z okresu nastoletniego, kiedy mama nie chciała mi ich kupować, bo według niej śmierdziały. Mi nie śmierdzą, są piękne, uniwersalne, tanie i podobają się mojemu narzeczonemu. W trakcie promocji na ezebra.pl nabyłam dwa odcienie cieni w kremie Color Tattoo – Permenent Taupe i Eternal Gold. Pierwszy służy mi do podkreślania brwi, drugi do wewnętrznego kącika i sprawują się rewelacyjnie. Na promocji -40% na kolorówkę w Hebe udało mi się dopaść ostatnią cielistą kredkę Max Factor i jestem przeszczęśliwa. Kolor jest przepiękny, dobrze napigmentowany i dość trwały. Za kremami w cienie ukrywa się jeden z ostatnich zakupów grudnia, który wpadł mi do koszyka z myślą o świętach. Lakier Catrice z limitowanej kolekcji Pióra i Perły w przepięknym odcieniu Krzyczącej czerwieni (Roaring Red! Oh my!). Piękny, piękny i jeszcze raz piękny. Za każdym razem, gdy mam go na paznokciach wszyscy pytają co to za lakier, bo tak zwraca na siebie uwagę. Chcecie swatche? :>

3.      Kosmetyczne rozczarowanie


Po sukcesie wersji czereśniowej suchego szamponu Batiste, spodziewałam się, że ta do ciemnych włosów będzie równie udana. Niestety. Wprawdzie szampon nie bieli włosów, za to bardzo je kołtuni i sprawia, że stają się sztywne i nieprzyjemne w dotyku. A na dodatek przywiera do włosów tak, że jedynym sposobem na pozbycie się go jest podwójne mycie i nawilżanie olejami.

4.      Kosmetyczne nabycie


 Skoro jest to podsumowanie dwóch miesięcy (niedobra ja, niedobra, ale musicie mi wybaczyć, jako że mam zamiar zostać inżynierką-hydrolożką) to nazbierało się kilka zakupowych nowości. Nie uwzględniłam prezentów świątecznych, bo w tym roku pod choinką znajdowałam prezenty ciuchowo-akcesoriowe.
Oprócz zamówienia z Avonu, przywędrował do mnie zestaw Pur Blanca (perfumy, dezodorant w kulce, antyperspirant i roletka) z tej samej firmy. W drogeriach pokusiłam się o szampon Batiste do włosów ciemnych, szampon Head&Shoulders i sól morską w spray’u Toni&Guy. Kupując mały balsamik dla mamy do szpitala zaszłam do The Body Shop i skusiłam się na trzy miniaturki masełek z zimowej kolekcji w promocji 3 za 2 (a mówiłam, że TBS mnie nie kręci, co nie?). Jako umilacz kąpieli pokusiłam się o kremową babeczkę do kąpieli czekolada z malinami Bomb Cosmetics oraz dwa żele do kąpieli z Yves Rocher (grejpfrutowy nie załapał się na zdjęcia, bo dość szybko go zużyłam). Skończył mi się krem do buzi i zaczęłam poszukiwania następcy, poszłam po coś z Biodermy, a wyszłam z SVR Active Creme z kwasami (u mnie sprawdza się lepiej niż Effeclair Duo na noc). Teraz poszukuję jakiegoś delikatnego kremu normalizującego, co polecacie?
Z kolorówki też coś zgarnęłam do koszyka: na promocji w Hebe – cielistą kredkę Max Factor i podkład Whipped Cream, w SuperPharmie – tusz Maybelline i bazę pod cienie Dax Cosmetics, a na ezebra.pl – cienie Maybelline Color Tattoo w odcieniach Permanent Taupe i Eternal Gold. Paznokcie zaszczyciłam aż jednym lakierem kolorowym – Roaring Red z Catrice i topem – Poshe (nie chcę zapeszać, bo GTG i SV się zachwyciłam, a nic z tych miłości nie wyszło, ale póki co Poshe sprawuje się naprawdę ok).

5.      Muzyczne uzależnienie


6.      Książkowe zaczytanie

źródło: lubimyczytac.pl
O Tabu autorstwa Casey Hill przeczytałam na jakimś blogu kosmetycznym (za Chiny nie mogę sobie przypomnieć którym). Blogerka opisywała książkę jako wciągającą, niebanalną i niesamowicie ciekawą. I tak było. Tabu wciągnęło mnie do tego stopnia, że przeczytałam książkę w jeden dzień. Nie męczący język autorki i wartka akcja naprawdę wciągają. I chociaż czasami miałam wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko, to pochłonęłam książkę jednym tchem i chciałam więcej. A może to tylko dlatego, że ja naprawdę uwielbiam kryminały?

źródło: goodreads.com
Mroczna Bohaterka. Kolacja z wampirem zagościła jakiś czas temu na blogach makijażowych w postaci konkursu na Halloween. Opcja wampirzego romansu, ale w wersji dla dorosłych zainteresowała mnie do tego stopnia, że sięgnęłam po oryginał. I tu był pierwszy smaczek tej książki – oryginał napisany był pięknym brytyjskim językiem, bez śladu błędów (z którymi spotykałam się w amerykańskich książkach) i nadmiernej ilości slangu. Książka opowiada o dziewczynie, która zostaje porwana przez królewską rodzinę wampirów. Tym śmieszniej, że dziewczyna jest wegetarianką i brzydzi się krwi. Romans jest, zakazany, niemoralny i z nutką zazdrości. Jest i zdrada i krwawe jatki. Przyzwoicie. W połowie książki autorka zaczęła wkraczać na jakieś dziwne fantastyczne między-wymiarowe tory, ale myślę że mimo to z wielką przyjemnością sięgnę po drugą część. I to raczej w oryginale, bo tłumaczka zrobiła z tej książki sieczkę, dosłownie.

7.      Filmowe objawienie

źródło: filmweb.com
Kto nie czekał na drugą część ekranizacja Igrzysk Śmierci ręka do góry! Ja czekałam i się nie zawiodłam! Igrzyska śmierci: W kręgu ognia to częściowo powtórka z rozrywki (bo ile można wykorzystywać konwencje igrzysk?), ale zrobiona tak, że mam ochotę na następną część i to najlepiej tutaj, zaraz. Co więcej, zachęcona chodzę dookoła książek jak moje koty dookoła miski w porze karmienia i słucham soundtracku dzień w dzień, wiedząc, że jak zacznę czytać, to mogę się nie oderwać. Chcę więcej fantastycznej buntowniczej heroiny i jej uroczego kochanka.

8.      Kulinarne objawienie
Świeży szpinak z bekonem, serem pleśniowym blue, jajkiem, cebulą i sosem musztardowo-miodowym. Palce lizać ;)

9.      Podróżowe odkrycie
Oprócz wyjazdu w rodzinne strony mojego narzeczonego, znowu nie mieliśmy okazji do podróży. Swoją drogą stwierdzam, że umieszczenie tego punktu w podsumowaniu było decyzją nie tyle ryzykowną co głupią i na pewno nie zobaczycie go w nowym, świeżym cyklu podsumowań na rok 2014.

10.  Listopadowe i grudniowe osiągnięcie

Następny egzamin cząstkowy z francuskiego na 89% ;)

23 komentarze :

  1. Asialovaniedziela, 12 stycznia, 2014

    mam nadzeję, że będziesz zadowolona z peelingu z Alterry, bo mi średnio pasuje ;)

    i gratuluję świetnegon wyniku z egzaminu z francuskiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia (lifeindots.pl)niedziela, 12 stycznia, 2014

      Dziękuję :)

      Ja ten peeling traktuje jako fajny gadżet do kąpieli, nie jak coś co ma zedrzeć martwy naskórek, bo w roli zdzieracza się nie sprawdza. Za to umila mi kąpiel fajnymi kawałkami kokosa i przyzwoitym zapachem :)

      Usuń
  • Anonimowyniedziela, 12 stycznia, 2014

    Świetny post, też lubię ten balsam z avonu ale z mleczkiem pszczelim, następnym razem kupię ten z brzoskwinią. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia (lifeindots.pl)niedziela, 12 stycznia, 2014

      Ja się wahałam który wybrać, ale wybrałam brzoskwinkę. Pięknie pachnie :) Dokupię sobie pozostałe wersje i je porównam czy wszystkie mają takie fantastyczne właściwości :)

      Usuń
  • Unknownniedziela, 12 stycznia, 2014

    Chyba skuszę się na tą "wampirzą" książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia (lifeindots.pl)niedziela, 12 stycznia, 2014

      Polecam, chociaż w tłumaczeniu nie podobała mi się tak bardzo jak w oryginale :)

      Usuń
  • Klaudia Kawczyńskaniedziela, 12 stycznia, 2014

    z całej listy produktów miałam tylko ten tusz od Meybelline :D
    no a na ten film tez czekałam <3 igrzyska śmierci nie zawiodły - na szczęście! i czekam na część kolejną!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia (lifeindots.pl)niedziela, 12 stycznia, 2014

      Ja też czekam :)

      Usuń
  • Anita B.niedziela, 12 stycznia, 2014

    Zapach Pur Blanka podoba mi się jako jedyny z Avonu, używałam go całe liceum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia (lifeindots.pl)niedziela, 12 stycznia, 2014

      Ja używałam jeszcze Perceive, Passion Dance, Outrageous od Fergie, Summer Day, Celebre, ale tylko ten podbił moje serce absolutnie :)

      Usuń
  • Unknownniedziela, 12 stycznia, 2014

    Bardzo lubię tusz Maybelline i ten żel pod prysznic z Avonu ;)

    OdpowiedzUsuń
  • aGwerniedziela, 12 stycznia, 2014

    Dziwię się opinii o tym Batiste bo ja jestem zadowolona, nie poczułam oblepienia a o podwójnym myciu nie ma mowy.
    Co do Pur Blanki uwielbiałam ten zapach sporo lat temu, teraz mam wrażenie że pachnie inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia (lifeindots.pl)niedziela, 12 stycznia, 2014

      Najwyraźniej mam felerny egzemplarz. Używałam go ja jak i moja mama i obie miałyśmy takie samo zdanie - jest do kitu.

      Usuń